10 Sty 2009, Sob 23:18, PID: 109148
W domu bać się nie mogę i to jest moja żelazna zasada. Choćby się paliło, waliło, przyszło 40 rozbójników, a każdy inny, każdy bardziej pewny siebie od drugiego, to ich się nie ulęknę w swoim własnym domu. Gdy wyjdę na ulicę, już będę speszony. Pójdę do szkoły. Wejdę jak zwykle, usiądę w ławce, przywitam się z kolegami. Mogę z nimi rozmawiać i będę czuł się nie najgorzej. Ale jak przestanę gadać i będę skazany na bezczynność to zaczną się problemy. Będę miał speszony wzrok, w moich oczach będzie strach; przecież tu jest 30 osób! Podejdzie koleżanka, zapyta o coś. Może uda mi się dobrze odpowiedzieć, to zależy od dnia. Jak przyjdą 3 na raz to nie ma szans. Nawet jak odpowiem, to będą wiedziały, że coś nie tak ze mną.
Ta zmienność nastrojów... raz pewny siebie, raz nie. Gdy wiem, że wgapia się w mnie 30 par oczu, to odpadam, burak wypełza na twarz, a chód przypomina kuśtykanie zardzewiałego pajaca na szczudłach... nie mogę myśleć, łańcuchy zaciskają się na mózgu. Na gg mogę pisać nawet z dziewczynami, chociaż jak się zaczynam zastanawiać, to nagle nie mam tematów, o których chciałbym gadać. I niektórzy myślą, że jestem dziwny... nawet jak jestem wyluzowany wśród ludzi to widać, że coś we mnie siedzi. I nie jest to dobre.
I ta mowa ciała, dziwny chód, speszony wzrok, opuszczona głowa. Czy to fobia? Jakoś boję się tego słowa.
Ta zmienność nastrojów... raz pewny siebie, raz nie. Gdy wiem, że wgapia się w mnie 30 par oczu, to odpadam, burak wypełza na twarz, a chód przypomina kuśtykanie zardzewiałego pajaca na szczudłach... nie mogę myśleć, łańcuchy zaciskają się na mózgu. Na gg mogę pisać nawet z dziewczynami, chociaż jak się zaczynam zastanawiać, to nagle nie mam tematów, o których chciałbym gadać. I niektórzy myślą, że jestem dziwny... nawet jak jestem wyluzowany wśród ludzi to widać, że coś we mnie siedzi. I nie jest to dobre.
I ta mowa ciała, dziwny chód, speszony wzrok, opuszczona głowa. Czy to fobia? Jakoś boję się tego słowa.