14 Lis 2016, Pon 13:57, PID: 594417
Hej. Chciałabym wiedzieć czy mam fobie społeczną, a jeżeli nie... to co to jest?
Strasznie boję się nowych sytuacji, spotykania nowych ludzi. Ogarnia mnie przy tym panika. Gdy wiem, że ma się zdarzyć coś nowego za kilka dni...myślę wyłącznie o tym. Teraz jestem na studiach bardzo daleko od domu. Specjalnie wybrałam miasto tak odległe, żeby nie polegać na rodzicach i jakoś sobie radzić. Szukanie mieszkania do wynajęcia to był koszmar. Spędzałam dzień w dzień po 4-5h przez ok 1 miesiąc na olx przeglądając stale te same ogłoszenia. Bałam się tak bardzo zadzwonić, spytać kiedy mogę obejrzeć. Jakimś cudem przy rodzicach w końcu zadzwoniłam i mam ten pokój w mieszkaniu 3 - pokojowym. Kolejny wielki stres to wiadomo wyprowadzka. Przed wyjechaniem miałam tylko w głowie. Czy dogadam się ze współlokatorkami? A jak nie? A jak będą się ze mnie śmiały? będą mi uprzykrzać życie? Wiedziałam że to mało możliwe ale jednak stresowałam się tym. Oczywiście niepotrzebnie. Jedna jest bardzo miła, druga imprezuje i czasem nawet są imprezy w domu ale jakoś mi to nie przeszkadza gdy mogę zamknąć się w swoim pokoju... Poznanie nowych ludzi na studiach... również stresujące przeżycie ale dałam radę. Potrafię normalnie z nimi rozmawiać. A nawet że tak powiem śmieszkuję przy nich, nie czuję się skrępowana, śmiejąc się przy nich zapraszając ich na piwo... Ale coś ciągle siedzi. Dziś dowiedziałam się że będę miała praktyki i muszę wyrobić 90h przed sesją. Normalnie jestem zalana łzami. Tak bardzo boję się iść na praktyki! Mój kierunek to dietetyka, powiedzieli nam że prawdopodobnie będziemy pracować na kuchni w przedszkolu... ja nie umiem obierać nawet dobrze ziemniaków. Boję się wykonywać takich rzeczy. Boję się że ktoś mnie okrzyczy, że mnie wywalą, że mnie znienawidzą. To bardzo męczy. Chce mi się płakać. Co do problemów moich... mam również z prostymi rzeczami. Nie potrafię pójść do ksera coś skserować, proszę o to kolegów ze studiów, nie potrafię pójśc do pani za ladą poprosić o mięso, wyręczam się tym chłopakiem swoim a jak go nie ma... nie jem mięsa. Nie potrafię pójść do dziekanatu dopóki nie jest ostatni termin na podpisanie / odebranie czegoś... Nie wiem. Nie wiem jak to pokonać. A do gastronomii trochę się zraziłam już. Pracowałam 3 dni na fast foodach jedna dziewczyna traktowała mnie masakrycznie z góry i nie wytrzymałam presji. Sama zrezygnowałam :-(
Strasznie boję się nowych sytuacji, spotykania nowych ludzi. Ogarnia mnie przy tym panika. Gdy wiem, że ma się zdarzyć coś nowego za kilka dni...myślę wyłącznie o tym. Teraz jestem na studiach bardzo daleko od domu. Specjalnie wybrałam miasto tak odległe, żeby nie polegać na rodzicach i jakoś sobie radzić. Szukanie mieszkania do wynajęcia to był koszmar. Spędzałam dzień w dzień po 4-5h przez ok 1 miesiąc na olx przeglądając stale te same ogłoszenia. Bałam się tak bardzo zadzwonić, spytać kiedy mogę obejrzeć. Jakimś cudem przy rodzicach w końcu zadzwoniłam i mam ten pokój w mieszkaniu 3 - pokojowym. Kolejny wielki stres to wiadomo wyprowadzka. Przed wyjechaniem miałam tylko w głowie. Czy dogadam się ze współlokatorkami? A jak nie? A jak będą się ze mnie śmiały? będą mi uprzykrzać życie? Wiedziałam że to mało możliwe ale jednak stresowałam się tym. Oczywiście niepotrzebnie. Jedna jest bardzo miła, druga imprezuje i czasem nawet są imprezy w domu ale jakoś mi to nie przeszkadza gdy mogę zamknąć się w swoim pokoju... Poznanie nowych ludzi na studiach... również stresujące przeżycie ale dałam radę. Potrafię normalnie z nimi rozmawiać. A nawet że tak powiem śmieszkuję przy nich, nie czuję się skrępowana, śmiejąc się przy nich zapraszając ich na piwo... Ale coś ciągle siedzi. Dziś dowiedziałam się że będę miała praktyki i muszę wyrobić 90h przed sesją. Normalnie jestem zalana łzami. Tak bardzo boję się iść na praktyki! Mój kierunek to dietetyka, powiedzieli nam że prawdopodobnie będziemy pracować na kuchni w przedszkolu... ja nie umiem obierać nawet dobrze ziemniaków. Boję się wykonywać takich rzeczy. Boję się że ktoś mnie okrzyczy, że mnie wywalą, że mnie znienawidzą. To bardzo męczy. Chce mi się płakać. Co do problemów moich... mam również z prostymi rzeczami. Nie potrafię pójść do ksera coś skserować, proszę o to kolegów ze studiów, nie potrafię pójśc do pani za ladą poprosić o mięso, wyręczam się tym chłopakiem swoim a jak go nie ma... nie jem mięsa. Nie potrafię pójść do dziekanatu dopóki nie jest ostatni termin na podpisanie / odebranie czegoś... Nie wiem. Nie wiem jak to pokonać. A do gastronomii trochę się zraziłam już. Pracowałam 3 dni na fast foodach jedna dziewczyna traktowała mnie masakrycznie z góry i nie wytrzymałam presji. Sama zrezygnowałam :-(