13 Paź 2010, Śro 20:37, PID: 225486
Odświeżam temat, ponieważ również mam problemy z pracą.
W Czerwcu 2008 zaraz po napisaniu matury i ukończeniu szkoły średniej podjąłem moją pierwszą pracę, bardzo się cieszyłem na myśl o tym, że będę mógł zarobić pierwsze swoje pieniążki i że wchodzę w takie dorosłe już życie Niestety okazało się to górką nie do pokonania dla mnie - już po 1,5 miesiąca zostałem zwolniony za porozumieniem stron. Co się do tego przyczyniło ?? Swoją pracę wykonywałem dobrze, ale nie potrafiłem żyć z ludźmi, każda uwaga z ich strony była dla mnie stresująca, czułem że cały czas patrzą na mnie, śmieją się ze mnie, wykorzystują mnie. Po kilku tygodniach zacząłem nie przychodzić do pracy, lęki i stres były przeogromne!! pierwszy-drugi-trzeci dzień mnie nie było i pojawiłem się w czwarty, dostałem wypowiedzenie!
W domu nigdy nie miałem wsparcia, pochodzę z rodziny gdzie każdy sobie rzepkę skrobie - wszyscy są egoistami, pieprzonymi egoistami - nienawidzę tego uczucia!! Chciałbym stworzyć inny obraz rodziny z którą żyje na codzień, ale ludzi nie zmienię! Na nikogo nie można liczyć, nie rozmawiamy między sobą, każdy zamyka się w pokoju i tam żyje, obiadów ani innych posiłków nigdy nie jadaliśmy wspólnie. Cały czas kłótnie między rodzeństwem i rodzicami, brak wspólnego języka, wykorzystywanie drugiego i każdy wyśmiewa się z drugiego. Kontakty pełne złośliwości i lęku, nieszczere.
Stąd też wszyscy pojechali po mnie gdy przestałem pracować, ciężko było mi się podnieść, ale jakoś się zebrałem w sobie i trzy tygodnie później udało mi się załatwić pracę dla mnie i kolegi na posesji. Praca ciężka, młotem pneumatyczno-powietrznym, ale dobre zarobki - pracy nigdy się nie bałem, ludzi się zawsze natomiast bałem!!! Przyjemna atmosfera pracy z bliskim kolegą sprawiła że chętnie przychodziłem do pracy i tak przez kilka miesięcy - potem zaczęło być zimno i mroźno, więc automatycznie nie dało się pracować dłużej na dworze. Właściciel posesji prowadził również drugą firmę produkcję stalowych elementów. Doceniając moją obowiązkowość i pracowitość - zaproponował mi pracę na zakładzie, koledze nie ponieważ często olewał i bywało że sam przychodziłem do pracy albo zmieniałem kolegę. Na zakładzie rozwiązaliśmy umowę po 3-dniach, nie wytrzymałem lęku i stresu spowodowanego pracą z ludźmi!! Do pracy nikt nigdy nie miał zarzutów!
Potem pracowałem kilka dni w pizzerii jako kierowca, ale nie sprawdzałem się - za bardzo się stresowałem, cholernie się stresowałem! W końcu dostałem pracę jako telemarketer w porządnej firmie, ze mną przyjęta została koleżanka. Tam docenili mój talent, czułem się szczęśliwy, dobrze się dogadywałem z ludźmi, byli bardzo mili i wyrozumiali, spokojni. Po dwóch miesiącach awansowałem na przedstawiciela handlowego, gdyż sprzedawałem najlepiej ze wszystkich telemarketerów. Dostałem cholernie duże pieniądze o jakich mi się nie śniło, auto służbowe do użytku prywatnego, laptopa i telefon. Byłem tak szczęśliwy, że szoook- miałem 20 lat, a kariera otwierała się przede mną, tak szybko Wszystko jednak okazało się nie takie łatwe - pierwszy miesiąc były lęki, był duży stres ale zrobiłem niezłe wyniki. Z każdym następnym tygodniem było coraz gorzej - bałem się cholernie ludzi, nowych klientów - omijałem, przyjeżdzałem do klientów, których już znałem, nie rozwijałem terenu o nowych. I tak moje wyniki stały w miejscu, w grudniu ubiegłego roku po 1,5 miesiącu pracy napisałem wypowiedzenie do kierownika - dopadła mnie depresja, zgłosiłem się do psychiatry dostałem leki Symfaxin ER, nieco pomogło. Potem wycofałem to wypowiedzenie, kierownik dał mi jeszcze jedną szansę i ciągnąłem dalej, ale w styczniu zrobiłem marny wynik i nie przedłużyłem umowy, choć była dla mnie już przygotowana na rok. Nie wytrzymałem po raz kolejny, choć tak bardzo chciałem!! Boje się nowych ludzi, bardzo się boje! Lęk jest po prostu silniejszy ode mnie!
Potem pracowałem jako przedstawiciel w hurtowni budowlanej, ale to samo skończyło się na okresie próbnym, nie sprzedałem nic, omijałem klientów z daleka. Potrafiłem zjeżdżać do domu i siedzieć przez całą dniówkę pracy zamiast jeździć po klientach. Potem pracowałem w hurtowni części zamiennych i to samo pracowałem dobrze z ludźmi ktorych poznałem, a nowych omijałem dalekim krokiem, zjeżdżałem do domu zamiast pracować, wyprawiałem cuda na kiju byle tylko nie odwiedzać i nie spotykać ludzi. Dostawałem za swoje złe wyniki z nowymi klientami, ale chcieli ze mną przedłużyć umowę, ja się natomiast poddałem i przeniosłem do innej hurtowni w której teraz pracuje, ale dzieje się to samo - dziś cały dzień przesiedziałem w domu, auto służbowe pod domem. Jestem bezradny, lęki są tak silne że mnie strasznie blokują.
Podjąłem decyzję ze rezygnuje z pracy jako przedstawiciel dopóki nie wyleczę się, a wierze głęboko w poprawę mojej sytuacji - sam próbuje już od dwóch lat, nie poradziłem sobie - poprawę notowałem max kilka tygodni, dlatego muszę się zwrócić do specjalisty i z nim współpracować. Dzisiaj obdzwoniłem i wysłałem cv z listem do sklepów z odżywkami, będę chciał się zahaczyć o taką pracę, a dać sobie spokój z handlem w terenie, bo w każdej firmie będę nieskuteczny i ta praca mnie wykończa psychicznie za każdym razem! Najlepsze jest to że walczę, że chcę - nie poddaje się gdy zalicze kolejną kleskę w firmie, tylko szukam pracy dalej, tylko mam dość takiego skakania. Chciałbym się czymś zająć poważnie, gdzieś uwić gniazdko i pracować, rozwijać się w firmie...
W Czerwcu 2008 zaraz po napisaniu matury i ukończeniu szkoły średniej podjąłem moją pierwszą pracę, bardzo się cieszyłem na myśl o tym, że będę mógł zarobić pierwsze swoje pieniążki i że wchodzę w takie dorosłe już życie Niestety okazało się to górką nie do pokonania dla mnie - już po 1,5 miesiąca zostałem zwolniony za porozumieniem stron. Co się do tego przyczyniło ?? Swoją pracę wykonywałem dobrze, ale nie potrafiłem żyć z ludźmi, każda uwaga z ich strony była dla mnie stresująca, czułem że cały czas patrzą na mnie, śmieją się ze mnie, wykorzystują mnie. Po kilku tygodniach zacząłem nie przychodzić do pracy, lęki i stres były przeogromne!! pierwszy-drugi-trzeci dzień mnie nie było i pojawiłem się w czwarty, dostałem wypowiedzenie!
W domu nigdy nie miałem wsparcia, pochodzę z rodziny gdzie każdy sobie rzepkę skrobie - wszyscy są egoistami, pieprzonymi egoistami - nienawidzę tego uczucia!! Chciałbym stworzyć inny obraz rodziny z którą żyje na codzień, ale ludzi nie zmienię! Na nikogo nie można liczyć, nie rozmawiamy między sobą, każdy zamyka się w pokoju i tam żyje, obiadów ani innych posiłków nigdy nie jadaliśmy wspólnie. Cały czas kłótnie między rodzeństwem i rodzicami, brak wspólnego języka, wykorzystywanie drugiego i każdy wyśmiewa się z drugiego. Kontakty pełne złośliwości i lęku, nieszczere.
Stąd też wszyscy pojechali po mnie gdy przestałem pracować, ciężko było mi się podnieść, ale jakoś się zebrałem w sobie i trzy tygodnie później udało mi się załatwić pracę dla mnie i kolegi na posesji. Praca ciężka, młotem pneumatyczno-powietrznym, ale dobre zarobki - pracy nigdy się nie bałem, ludzi się zawsze natomiast bałem!!! Przyjemna atmosfera pracy z bliskim kolegą sprawiła że chętnie przychodziłem do pracy i tak przez kilka miesięcy - potem zaczęło być zimno i mroźno, więc automatycznie nie dało się pracować dłużej na dworze. Właściciel posesji prowadził również drugą firmę produkcję stalowych elementów. Doceniając moją obowiązkowość i pracowitość - zaproponował mi pracę na zakładzie, koledze nie ponieważ często olewał i bywało że sam przychodziłem do pracy albo zmieniałem kolegę. Na zakładzie rozwiązaliśmy umowę po 3-dniach, nie wytrzymałem lęku i stresu spowodowanego pracą z ludźmi!! Do pracy nikt nigdy nie miał zarzutów!
Potem pracowałem kilka dni w pizzerii jako kierowca, ale nie sprawdzałem się - za bardzo się stresowałem, cholernie się stresowałem! W końcu dostałem pracę jako telemarketer w porządnej firmie, ze mną przyjęta została koleżanka. Tam docenili mój talent, czułem się szczęśliwy, dobrze się dogadywałem z ludźmi, byli bardzo mili i wyrozumiali, spokojni. Po dwóch miesiącach awansowałem na przedstawiciela handlowego, gdyż sprzedawałem najlepiej ze wszystkich telemarketerów. Dostałem cholernie duże pieniądze o jakich mi się nie śniło, auto służbowe do użytku prywatnego, laptopa i telefon. Byłem tak szczęśliwy, że szoook- miałem 20 lat, a kariera otwierała się przede mną, tak szybko Wszystko jednak okazało się nie takie łatwe - pierwszy miesiąc były lęki, był duży stres ale zrobiłem niezłe wyniki. Z każdym następnym tygodniem było coraz gorzej - bałem się cholernie ludzi, nowych klientów - omijałem, przyjeżdzałem do klientów, których już znałem, nie rozwijałem terenu o nowych. I tak moje wyniki stały w miejscu, w grudniu ubiegłego roku po 1,5 miesiącu pracy napisałem wypowiedzenie do kierownika - dopadła mnie depresja, zgłosiłem się do psychiatry dostałem leki Symfaxin ER, nieco pomogło. Potem wycofałem to wypowiedzenie, kierownik dał mi jeszcze jedną szansę i ciągnąłem dalej, ale w styczniu zrobiłem marny wynik i nie przedłużyłem umowy, choć była dla mnie już przygotowana na rok. Nie wytrzymałem po raz kolejny, choć tak bardzo chciałem!! Boje się nowych ludzi, bardzo się boje! Lęk jest po prostu silniejszy ode mnie!
Potem pracowałem jako przedstawiciel w hurtowni budowlanej, ale to samo skończyło się na okresie próbnym, nie sprzedałem nic, omijałem klientów z daleka. Potrafiłem zjeżdżać do domu i siedzieć przez całą dniówkę pracy zamiast jeździć po klientach. Potem pracowałem w hurtowni części zamiennych i to samo pracowałem dobrze z ludźmi ktorych poznałem, a nowych omijałem dalekim krokiem, zjeżdżałem do domu zamiast pracować, wyprawiałem cuda na kiju byle tylko nie odwiedzać i nie spotykać ludzi. Dostawałem za swoje złe wyniki z nowymi klientami, ale chcieli ze mną przedłużyć umowę, ja się natomiast poddałem i przeniosłem do innej hurtowni w której teraz pracuje, ale dzieje się to samo - dziś cały dzień przesiedziałem w domu, auto służbowe pod domem. Jestem bezradny, lęki są tak silne że mnie strasznie blokują.
Podjąłem decyzję ze rezygnuje z pracy jako przedstawiciel dopóki nie wyleczę się, a wierze głęboko w poprawę mojej sytuacji - sam próbuje już od dwóch lat, nie poradziłem sobie - poprawę notowałem max kilka tygodni, dlatego muszę się zwrócić do specjalisty i z nim współpracować. Dzisiaj obdzwoniłem i wysłałem cv z listem do sklepów z odżywkami, będę chciał się zahaczyć o taką pracę, a dać sobie spokój z handlem w terenie, bo w każdej firmie będę nieskuteczny i ta praca mnie wykończa psychicznie za każdym razem! Najlepsze jest to że walczę, że chcę - nie poddaje się gdy zalicze kolejną kleskę w firmie, tylko szukam pracy dalej, tylko mam dość takiego skakania. Chciałbym się czymś zająć poważnie, gdzieś uwić gniazdko i pracować, rozwijać się w firmie...