09 Lut 2011, Śro 5:31, PID: 238359
ja muszę się tutaj trochę wytłumaczyć, czemu tak neguje co panpanpan napisał.
po prostu, nie podoba mi się jego podjecie schizofrenia to rzadka choroba i być może on na nią zachorował - tylko po co straszyć całe forum zaraz?
może wytłumaczę na swoim przykładzie:
- pokręcone mysli przesladowcze, urojenia ksobne - przerabiałem to w najcięższym stadium fs, gdy nie wiedziałem co się ze mną dzieje.
uważałem, że ludzie śmieją się ze mnie lub że są wrogo nastawieni. stres był czasem tak duży, że mógłbym przysiąc, że słyszę szepty czy śmiechy za plecami (np. w autobusie, gdzie nikt nie mógł mnie nawet znać). to było jak paranoja. sam w końcu nie wiedziałem co jest prawdzie, a co nie.
przeszło mi to, gdy zacząłem dowiadywać się na czym polega fs. teraz rozumiem, że jeśli ktoś zwróci na mnie uwagę (w negatywny sposób) to często wina samej fs np bo się spocę czy mi drżą usta itp albo naprawdę potrzebuje kupić jakiś dobry ciuch..
-poczucia skrajnej inności, wyalienowania - miałem to przez całe życie i dopiero parę lat temu minęło. zresztą, ludzie mi to przypominali w różnoraki sposób, czasem pozytywny, bo mam iq powyżej średniej (to dość częste u fobików chyba) i rodzice, przedszkolanki, nauczycielki -później nawet dzieci- zauważały to.
poza tym, ładne dziecko ze mnie było
ale ogólnie ujmując, zawsze odstawałem od grupy i miałem poczucie inności (najczęściej w negatywnym znaczeniu tego słowa jednak).
btw, z 'narcyzmu' wyleczyłem się jak poszedłem do średniej szkoły i przekonałem się, że zdarzają się mądrzejsi ludzie ode mnie
-natretnych chorych mysli - jeśli chodzi o autoagresję czy agresję w ogóle, to w pierwszym przypadku kończyło się na myślach, a bardziej agresywny byłem między 7-15 rokiem życia (tyle, że z wyrachowania raczej)
- magiczne myślenie - miałem epizody takiego myślenia, a wynikały głownie z poczucia inności. gdy byłem młodszy i fs była lekka, to dużo czasu spędzaliśmy z kolegami na łonie natury. jako, że nie czułem więzi ze zbyt wieloma ludźmi, to poczułem jakoby coś 'specjalnego' łączyło mnie z naturą i że mogę na nią wpływać itp
przeszło mi w szkole średniej, bo już nie było czasu na 'naturę' i miałem inne problemy
konkluzja (dla wytrwałych, którzy dali radę przeczytać): jeszcze parę lat temu jakbym przeczytał post panpanpan, to bym sobie wkręcił, że mam schizofrenię. najpewniej bym się nad sobą użalał zamiast iść do specjalisty
/topic, fakt że cierpię na bezsenność, to też objaw schizofrenii..
po prostu, nie podoba mi się jego podjecie schizofrenia to rzadka choroba i być może on na nią zachorował - tylko po co straszyć całe forum zaraz?
Cytat:Natomiast przemyślcie czy lęk nie bierze się z:
- pokręconych mysli przesladowczych
-poczucia skrajnej inności, wyalienowania
-natretnych chorych mysli
-poczucia winy
-uczucia odmiennosci
-urojeń ksobnych
może wytłumaczę na swoim przykładzie:
- pokręcone mysli przesladowcze, urojenia ksobne - przerabiałem to w najcięższym stadium fs, gdy nie wiedziałem co się ze mną dzieje.
uważałem, że ludzie śmieją się ze mnie lub że są wrogo nastawieni. stres był czasem tak duży, że mógłbym przysiąc, że słyszę szepty czy śmiechy za plecami (np. w autobusie, gdzie nikt nie mógł mnie nawet znać). to było jak paranoja. sam w końcu nie wiedziałem co jest prawdzie, a co nie.
przeszło mi to, gdy zacząłem dowiadywać się na czym polega fs. teraz rozumiem, że jeśli ktoś zwróci na mnie uwagę (w negatywny sposób) to często wina samej fs np bo się spocę czy mi drżą usta itp albo naprawdę potrzebuje kupić jakiś dobry ciuch..
-poczucia skrajnej inności, wyalienowania - miałem to przez całe życie i dopiero parę lat temu minęło. zresztą, ludzie mi to przypominali w różnoraki sposób, czasem pozytywny, bo mam iq powyżej średniej (to dość częste u fobików chyba) i rodzice, przedszkolanki, nauczycielki -później nawet dzieci- zauważały to.
poza tym, ładne dziecko ze mnie było
ale ogólnie ujmując, zawsze odstawałem od grupy i miałem poczucie inności (najczęściej w negatywnym znaczeniu tego słowa jednak).
btw, z 'narcyzmu' wyleczyłem się jak poszedłem do średniej szkoły i przekonałem się, że zdarzają się mądrzejsi ludzie ode mnie
-natretnych chorych mysli - jeśli chodzi o autoagresję czy agresję w ogóle, to w pierwszym przypadku kończyło się na myślach, a bardziej agresywny byłem między 7-15 rokiem życia (tyle, że z wyrachowania raczej)
- magiczne myślenie - miałem epizody takiego myślenia, a wynikały głownie z poczucia inności. gdy byłem młodszy i fs była lekka, to dużo czasu spędzaliśmy z kolegami na łonie natury. jako, że nie czułem więzi ze zbyt wieloma ludźmi, to poczułem jakoby coś 'specjalnego' łączyło mnie z naturą i że mogę na nią wpływać itp
przeszło mi w szkole średniej, bo już nie było czasu na 'naturę' i miałem inne problemy
konkluzja (dla wytrwałych, którzy dali radę przeczytać): jeszcze parę lat temu jakbym przeczytał post panpanpan, to bym sobie wkręcił, że mam schizofrenię. najpewniej bym się nad sobą użalał zamiast iść do specjalisty
/topic, fakt że cierpię na bezsenność, to też objaw schizofrenii..