15 Maj 2011, Nie 0:23, PID: 254308
O, miło mi, że ktoś porusza ten temat Jestem tu nowa. Niedawno wpadłam na pomysł, że sposobem na pokonanie nieśmiałości i jednocześnie okazanie ludziom pozytywnych uczuć (w ogóle: okazanie wreszcie uczuć) może być wolontariat. Jestem w połowie drogi do celu: wypełniłam ankietę, ale trochę potrwa, zanim zrobię szczepienia... W tym "międzyczasie" nachodzą mnie niestety wątpliwości: a to czy podołam psychicznie, patrząc na chorych na raka, a to czy rzeczywiście pokonam nieśmiałość (czy leczenie swoich problemów cudzymi nie jest brakiem odpowiedzialności wobec chorych), czy jestem na tyle odpowiedzialna, zorganizowana, by opiekować się kimś... W chwilach wątpliwości uporczywie powtarzam sobie, że warto, bo przecież jest to coś dobrego, więc może uzyskam w tym wsparcie i - wreszcie - przestanę dostrzegać tylko czubek własnego nosa.