18 Lip 2011, Pon 18:48, PID: 262587
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Lip 2011, Wto 2:49 przez haraczu.)
Nie mam mocno ustalonych poglądów na temat przemocy, a przy tym nie są one chyba zbyt popularne i sympatyczne, ale z pewnych względów mnie zajmują.
@chimera
Jeśli "nie sądzisz, abyś [...] przekroczyła jakieś granice, [...] prowokowała", to moim małym rozumkiem ogarniam to tak, że przemoc wobec Ciebie była chaotyczna i bezcelowa. Zamiast nakreślać porządek - to co wolno, a czego nie - rozpalała niepewność co do norm.
I teraz bardziej ogólnie. Uważam, że przemoc wobec dziecka ma go przygotować do samodzielnego życia. Życia w którym za przekraczanie norm Państwo karze przemocą, gdzie bliźni karzą przemocą za nieprzestrzeganie konwenansu.
Wiem, że modne jest, a na pewno było jakiś czas temu, wychowywanie bez przemocy. Tymczasem twierdzę, że jest to bardzo trudne i dla przeciętnego rodzica chyba niemożliwe. Weźmy tę nowoczesną matkę, która właśnie ma dać klapsa dziecku, które eksploruje nowe przestrzenie właśnie w celu sprawdzenia co mu wolno, a czego nie (jest to naturalne zjawisko). Matka reflektuje się, że Ewa Drzyzga mówiła, że nie bić, więc gały jej wyłażą, pieni się frustracją, z ust lecą słowa mądre w treści, ale emocjonalnie nasączone bezradnością i oczywiście gniewem. W tym wypadku dziecko dostaje dalece bardziej pokręconego i szkodliwego "miksa" emocjonalnego, niż gdyby dostało tego spontanicznego klapsa.
To co piszę to jeden wątek, obok takich niezbędników w rodzinie jak poczucie bezpieczeństwa, bezwarunkowej miłości etc.
Z góry zaznaczam, że nie chciałem urazić nikogo, kto pisał w tym wątku o swoich przeżyciach; trudnych, bolesnych i wynikających z bezradności czy głupoty rodziców. Chciałem wejść na level bardziej ogólny, poza patologie, albo być może gdzieś w poszukiwaniu tej granicy normalności.
@chimera
Jeśli "nie sądzisz, abyś [...] przekroczyła jakieś granice, [...] prowokowała", to moim małym rozumkiem ogarniam to tak, że przemoc wobec Ciebie była chaotyczna i bezcelowa. Zamiast nakreślać porządek - to co wolno, a czego nie - rozpalała niepewność co do norm.
I teraz bardziej ogólnie. Uważam, że przemoc wobec dziecka ma go przygotować do samodzielnego życia. Życia w którym za przekraczanie norm Państwo karze przemocą, gdzie bliźni karzą przemocą za nieprzestrzeganie konwenansu.
Wiem, że modne jest, a na pewno było jakiś czas temu, wychowywanie bez przemocy. Tymczasem twierdzę, że jest to bardzo trudne i dla przeciętnego rodzica chyba niemożliwe. Weźmy tę nowoczesną matkę, która właśnie ma dać klapsa dziecku, które eksploruje nowe przestrzenie właśnie w celu sprawdzenia co mu wolno, a czego nie (jest to naturalne zjawisko). Matka reflektuje się, że Ewa Drzyzga mówiła, że nie bić, więc gały jej wyłażą, pieni się frustracją, z ust lecą słowa mądre w treści, ale emocjonalnie nasączone bezradnością i oczywiście gniewem. W tym wypadku dziecko dostaje dalece bardziej pokręconego i szkodliwego "miksa" emocjonalnego, niż gdyby dostało tego spontanicznego klapsa.
To co piszę to jeden wątek, obok takich niezbędników w rodzinie jak poczucie bezpieczeństwa, bezwarunkowej miłości etc.
Z góry zaznaczam, że nie chciałem urazić nikogo, kto pisał w tym wątku o swoich przeżyciach; trudnych, bolesnych i wynikających z bezradności czy głupoty rodziców. Chciałem wejść na level bardziej ogólny, poza patologie, albo być może gdzieś w poszukiwaniu tej granicy normalności.