19 Wrz 2012, Śro 21:22, PID: 317047
Dla mnie jest tak, ze do 11 jest ok. Potem łapie mnie coś takiego co mija dopiero ok 20-21. I odtad sie czuje juz dobrze. Wiec jakby świadomość podejmowania obowiązków w czasie dnia mnie przytłacza. Też miewam takie huśtawki, np jest ok i nagle bach, jakaś myśl czy coś i zaczynam wpadać w rozpacz, płacz i środku niesamowity ból bycia. Nie wiem co to, już nawet nie fobia, ale strach może, przytłaczają te lęki, ale mimo to się nie poddaje.
Chorobę już w zasadzie akceptuje, ale jest ciężko z nią.
Chorobę już w zasadzie akceptuje, ale jest ciężko z nią.