10 Sie 2008, Nie 1:44, PID: 52309
Krzyżowiec napisał(a):Po chyba 2-3 załamaniach, kiedy ogarniała mnie czarna rozpacz, dopadł mnie pewien stały stan.Nie wiedziałem co to jest, po prostu przyjmowałem to jako kolejną męczarnię, którą zgotowało mi życie.Jednak po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że to depresja, nie byłem przykuty do łóżka, ciężko pracowałem w tym czasie, a jednak była to silna depresja.Sam nie wiem czy była bardzo głęboka czy płytka, nie znam się na rózrożnianiu ich, wiem tylko że bardzo cierpiałem.Utraciłem kontrolę nad myślami, które przychodziły kiedy tylko chciały, co gorsza, kiedy myślałem że nie ma racjonalnych pobudek żebym żył, i nie ma sensu tego przedłużać, moje ciało od stóp do głów, choć główną ofiarą był brzuch, zaczął przeszywać okropny ból.Ten ból był połączony z wielkim strachem, reakcją na te myśli.Stan idealnie zły, kiedy cierpienie psychiczne łączy się z cierpieniem fizycznym tworząc harmonicznie współgrające piekło na ziemi.No cóż, jakoś żyłem wmawiając sobie, że jest coraz lepiej, już takich bólów nie odczuwam, w ogóle dałem odpór tamtym myślom, za to jestem piekielnie wrażliwy, najlżejsze słowa i czyny, uznaje za atak, przed którym trzeba uciekać, zaczynam unikać miejsc...
A czy forumowicze też cierpieli na depresję i przejawiała się w takiż destrukcyjny sposób?Czy cierpieli na bóle fizyczne?
ja mam bóle somatyczne.
żeby do tego dojść musiałem przejść szereg specjalistów, począwszy od laryngologa, a skończywszy na dentyście.
Psych. stwierdził nerwicę, którą miałem po prostu latami i nic z tym nie robiłe, więc teraz wrzucam leki i czekam na poprawę. Ale mam zapowiedziane, że bedzie to w moim wypadku długa terapia, a nie wykluczone, że lek typu wenlafaksyna będę musiał brać już do końca życia.