11 Sty 2010, Pon 23:17, PID: 193014
Dawno nie czułam beznadziei, ale radziłam sobie z nią tak, że mimo strasznej niechęci szłam na koncert, siłownię, wyjeżdżałam gdzieś i byłam pewna, że jakiś człowiek czy zdarzenie sprawią, że znów zobaczę, że jest sens. Za każdym razem jakoś się udawało i starczało energii na pewien czas. Gdy już miałam energię, stawiałam cele i czułam motywację. I właśnie teraz jestem na takim etapie, bo motywacja przegrywa ze strachem i stresem, oby tylko nie wrócić do punktu wyjścia.
A z apatią niezbyt sobie radzę, ale żeby nie mieć poczucia straty czasu, uczę się języków. A żeby się jakoś ożywić idę na aerobic czy siłownię i od razu jest lepiej, czuję się taka odnowiona. Apatię pomaga mi też zwalczyć dokładny plan co danego dnia mam zrobić, i nawet jak wszystkiego nie zrobię to wykonuję jakieś tam zadania, lepsze to niż siedzenie całą dobę niemalże przed komputerem.
A z apatią niezbyt sobie radzę, ale żeby nie mieć poczucia straty czasu, uczę się języków. A żeby się jakoś ożywić idę na aerobic czy siłownię i od razu jest lepiej, czuję się taka odnowiona. Apatię pomaga mi też zwalczyć dokładny plan co danego dnia mam zrobić, i nawet jak wszystkiego nie zrobię to wykonuję jakieś tam zadania, lepsze to niż siedzenie całą dobę niemalże przed komputerem.