07 Kwi 2015, Wto 0:33, PID: 440836
opóźniony post ale nie sposób nie odpowiedzieć
trash - jedyna sensowna wypowiedź, można odnieść wrażenie, że jedyny komentujący używający mózgu. Mam podobne doświadczenia do koleżanki jeśli chodzi o "pomaganie" sobie w ten sposób, czy zażywając alkohol, często nawet nie chodziło o większą rozmowność, czy "powera", czułam się po prostu lepiej, zero lęków, zero patologicznego myślenia, byłam w końcu NORMALNA jak inni. Nie było zmiany osobowości. Jednak nie uznam tego za lek na całe zło, nie korzystam już w ogóle z tego typu "pomagaczy", ze względu, na okrutną jakość. Ale co do innych odczuć, ze względu na tendencję do ryzykownych zachowań, różnie się kończyły takie eksperymenty, apropo złej jakości często "zejście" było na tyle odpychające, że nie miałam tego ochoty powtarzać, co do pytania SKOND FOBICY MAJO DOSTĘP - to nie są true fobicy, nie wiem jak bardzo NIE pracować nad sobą trzeba, żeby nie zmusić się, czy być zmuszonym do jakichkolwiek relacji z otoczeniem, czyste lenistwo. Wiem co to fobia, wiem co to lęk przed wyjściem z domu, przed wyjściem do sklepu, lekarza, wejściem do autobusu, przejściem ulicą, rozmową z kimkolwiek, wiem co to paraliżujący lęk, lęk tak przewlekły, że ciężko zasnąć, żyć, wytrzymać z tym wszystkim co rodzi się w głowie, robić to co trzeba zrobić, zawaliłam rok studiów przez lęk, ledwo skończyłam szkołę przez lęk, co nie zabroniło jednocześnie posiadać jakiś znajomych. Nie mam już dostępu do takich substancji, żeby można im było zaufać a nie zażyć proszek do pieczenia, czy żarówkę, ale wiem co się ze mną działo po sprawdzonych substancjach i wiem, że to pomagało. Nie byłam naćpana, niewiedząca co robię i co się dzieje, po prostu fobia praktycznie znikała, a nie mam zrytej głowy, chorych myśli, patologicznej potrzeby zażycia, fobię mam nadal, ale wynika to z tego, że non stop jestem pod wpływem aktywatora tej fobii, szukam jakiś ziołowych rozwiązań, nie wiem czy coś pomoże.
trash - jedyna sensowna wypowiedź, można odnieść wrażenie, że jedyny komentujący używający mózgu. Mam podobne doświadczenia do koleżanki jeśli chodzi o "pomaganie" sobie w ten sposób, czy zażywając alkohol, często nawet nie chodziło o większą rozmowność, czy "powera", czułam się po prostu lepiej, zero lęków, zero patologicznego myślenia, byłam w końcu NORMALNA jak inni. Nie było zmiany osobowości. Jednak nie uznam tego za lek na całe zło, nie korzystam już w ogóle z tego typu "pomagaczy", ze względu, na okrutną jakość. Ale co do innych odczuć, ze względu na tendencję do ryzykownych zachowań, różnie się kończyły takie eksperymenty, apropo złej jakości często "zejście" było na tyle odpychające, że nie miałam tego ochoty powtarzać, co do pytania SKOND FOBICY MAJO DOSTĘP - to nie są true fobicy, nie wiem jak bardzo NIE pracować nad sobą trzeba, żeby nie zmusić się, czy być zmuszonym do jakichkolwiek relacji z otoczeniem, czyste lenistwo. Wiem co to fobia, wiem co to lęk przed wyjściem z domu, przed wyjściem do sklepu, lekarza, wejściem do autobusu, przejściem ulicą, rozmową z kimkolwiek, wiem co to paraliżujący lęk, lęk tak przewlekły, że ciężko zasnąć, żyć, wytrzymać z tym wszystkim co rodzi się w głowie, robić to co trzeba zrobić, zawaliłam rok studiów przez lęk, ledwo skończyłam szkołę przez lęk, co nie zabroniło jednocześnie posiadać jakiś znajomych. Nie mam już dostępu do takich substancji, żeby można im było zaufać a nie zażyć proszek do pieczenia, czy żarówkę, ale wiem co się ze mną działo po sprawdzonych substancjach i wiem, że to pomagało. Nie byłam naćpana, niewiedząca co robię i co się dzieje, po prostu fobia praktycznie znikała, a nie mam zrytej głowy, chorych myśli, patologicznej potrzeby zażycia, fobię mam nadal, ale wynika to z tego, że non stop jestem pod wpływem aktywatora tej fobii, szukam jakiś ziołowych rozwiązań, nie wiem czy coś pomoże.