24 Kwi 2015, Pią 13:21, PID: 442652
Obojętnie o jakim leku, na jaką dolegliwość mówimy - jego skuteczność zawsze będzie wypadkową ("kompromisem") pomiędzy działaniem pozytywnym a szkodliwym. Neurotoksyczność można badać na wiele sposobów - rezonans z kontrastem, pety, specty, różne duperele, wypreparowane fragmenty mózgu (post mortem)itd. Ogólnie rzecz biorąc małe dawki amfetaminy (i kilku pochodnych) stosowane krótko nie powodują zauważalnych ubytków w obrębie substantia nigra (a mikrouszkodzenia dość szybko się regenerują.
Oczywiście neurotoksyczność jest bardzo istotnym problemem. Niektóre substancje z tej grupy (i nie tylko) są skrajnie nurotoksyczne i nawet pojedyncza dawka może spowodować nieodwracalne uszkodzenia skutkujące parkinsonizmem. Dlatego tak ważne są badania.
Jak już zaznaczyłem na wstępie miarą skuteczności jest wypadkowa działań pożądanych i niepożądanych. W przypadku amfetaminy (+ kilku jej pochodnych i kilku jeszcze innych substancji) możemy powiedzieć, że krótkoterminowa kuracja niskimi dawkami ma spory potencjał (do którego SSRI i podobne badziewia nawet nie są w stanie się zbliżyć).
Potrzebujemy zapewne paru, może parunastu lat zanim profesory i firmy farmaceutyczne pójdą po rozum do głowy i zainwestują w porządne badania nad skutecznością amfetamin w leczeniu depresji i ewentualnie nad poszukiwaniem nowych, bezpieczniejszych substancji.
Dzisiaj jesteśmy właściwie w czarnej dup*e. Wyobraźmy sobie przypadek kiedy do lekarza przychodzi pacjent z ostrą (nagłą) depresją. Nie ma przewlekłych problemów (typu dystymia czy osobowość unikająca). Potrzebuje szybkiej i skutecznej pomocy a co otrzymuje ? w 8 na 10 przypadków SSRI, który ma prawo zadziałać najwcześniej po 2-3 tygodniach (a czasem nawet po miesiącu-dwóch) a na początku kuracji powoduje szereg paskudnych działań niepożądanych w tym nasilenie depresji ! Bezsens.
Takich ludzi małymi dawkami amfetamin można by było postawić na nogi w przeciągu 1-2 tygodni kuracji, po której na wiele lat zapomnieli by o lekach, psychiatrach, terapiach.
Amfetaminy (i nie tylko) mają ogromny potencjał w leczeniu depresji, zaburzeń lękowych i wielu innych. Trzeba tylko umieć ten potencjał wykorzystać. Niestety firmy farmaceutyczne wolą zbijać kokosy na SSRI, bo jest to dla nich wygodne (zerowy potencjał nadużywania, względne bezpieczeństwo i niska szkodliwość ... ale też niska skuteczność).
Oczywiście neurotoksyczność jest bardzo istotnym problemem. Niektóre substancje z tej grupy (i nie tylko) są skrajnie nurotoksyczne i nawet pojedyncza dawka może spowodować nieodwracalne uszkodzenia skutkujące parkinsonizmem. Dlatego tak ważne są badania.
Jak już zaznaczyłem na wstępie miarą skuteczności jest wypadkowa działań pożądanych i niepożądanych. W przypadku amfetaminy (+ kilku jej pochodnych i kilku jeszcze innych substancji) możemy powiedzieć, że krótkoterminowa kuracja niskimi dawkami ma spory potencjał (do którego SSRI i podobne badziewia nawet nie są w stanie się zbliżyć).
Potrzebujemy zapewne paru, może parunastu lat zanim profesory i firmy farmaceutyczne pójdą po rozum do głowy i zainwestują w porządne badania nad skutecznością amfetamin w leczeniu depresji i ewentualnie nad poszukiwaniem nowych, bezpieczniejszych substancji.
Dzisiaj jesteśmy właściwie w czarnej dup*e. Wyobraźmy sobie przypadek kiedy do lekarza przychodzi pacjent z ostrą (nagłą) depresją. Nie ma przewlekłych problemów (typu dystymia czy osobowość unikająca). Potrzebuje szybkiej i skutecznej pomocy a co otrzymuje ? w 8 na 10 przypadków SSRI, który ma prawo zadziałać najwcześniej po 2-3 tygodniach (a czasem nawet po miesiącu-dwóch) a na początku kuracji powoduje szereg paskudnych działań niepożądanych w tym nasilenie depresji ! Bezsens.
Takich ludzi małymi dawkami amfetamin można by było postawić na nogi w przeciągu 1-2 tygodni kuracji, po której na wiele lat zapomnieli by o lekach, psychiatrach, terapiach.
Amfetaminy (i nie tylko) mają ogromny potencjał w leczeniu depresji, zaburzeń lękowych i wielu innych. Trzeba tylko umieć ten potencjał wykorzystać. Niestety firmy farmaceutyczne wolą zbijać kokosy na SSRI, bo jest to dla nich wygodne (zerowy potencjał nadużywania, względne bezpieczeństwo i niska szkodliwość ... ale też niska skuteczność).