03 Mar 2015, Wto 20:33, PID: 435894
achino napisał(a):Z całym szacunkiem, ale to jedna z najbardziej niemądrych rad, jakie w życiu przeczytałem. Jeżeli boję się, że dana osoba mnie spławi, to znaczy, że w jakiś sposób mi na niej zależy. Nie widzę powodu, bym miał działać na swoją własną szkodę z pobudek, nie wiem, masochistycznych chyba. Ponadto nie wiem, jaką korzyść psychiczną miałbym uzyskać z celowego zrobienia z siebie idioty: "zaczynasz rozmowę właśnie w taki sposób, żeby Cię spławiła".Tylko czasem nie ma innej opcji. Czasami niektóre rzeczy mają małe szanse na powodzenie.
Załóżmy, że rzeczona dziewczyna spławi nas na 90%. Jest tylko 10% szans, że się uda. Podchodzić czy nie podchodzić?
Odpowiedź: podchodzić. Bo nie podchodząc jest 0% szans, że się uda.
A ta metoda ma na celu przezwyciężenie postawy "nie spróbuję, bo i tak się nie uda". I nie ja ją wymyśliłem. Pochodzi ona z książki "Metody" Phila Stutza i Barry'ego Michelsa.
Cytat:Moja psycho ujmuje ten cały koncept inaczej: możesz, jeżeli tak zdecydujesz wchodzić w sytuacje, które niosą realne ryzyko, że zostaniesz odrzucony. Podchodź do nich jednak, jak do celowej metody terapeutycznej, która ma odwrażliwić cię na ból, jakim jest odrzucenie. Ta metoda opiera się na odwarunkowaniu. Zgodnie z jej założeniem, im częściej będziesz doświadczał bodźców negatywnych w postaci odrzucenia, tym słabiej z czasem będziesz na nie reagował - i tym mniejszy ból będą Tobie sprawiały.Mówisz o innym problemie: bólu z powodu odrzucenia. Nadwrażliwości na ból psychiczny.
Natomiast temat wątku był o czym innym: o motywacji. Czyli nie o problemie "boli mnie", tylko raczej "nie chce mi się".