28 Cze 2015, Nie 1:01, PID: 450322
Wyprowadzenie się z rodzinnego domu, w którym mieszkało się całe życie, może być bardzo trudna, zwłaszcza, jeśli nie jest podyktowana jakąś konkretną potrzebą lub zmianą (np. wyprowadzeniem się do partnera albo pracą w innym mieście). Jest to bowiem bardzo duży krok, którym wychodzimy zw swojej strefy bezpieczeństwa. Nawet jeżeli ta strefa, którą jest po prostu jedyny znany nam dom, charakteryzuje się patologią i negatywnym wpływem na nas, trudno jest przełamać się i odejść do czegoś nowego i nieznanego, a przez to powodującego lęk. Ja wyprowadziłam się z domu w wyniku zewnętrznego bodźca - na studia. Pierwszego dnia w akademiku siedziałam w pokoju jeszcze sama - zaraz po wyjściu rodziców się popłakałam. Nie znałam nikogo w tym mieście, pierwszy raz byłam w takiej sytuacji, zdana całkowicie na siebie (a wcześniej wychowywano mnie pod kloszem, aż się czasem dziwię, że rodzice pozwolili mi się wyprowadzić do akademika, takie to było niepodobne do tego co znałam wcześniej). Z perspektywy lat widzę, że to była jedna z najlepszych rzeczy, które mi się przytrafiły. Zmusiła mnie do spojrzenia na siebie z dystansem, do kontaktu z ludźmi, czasem bardzo nieprzyjemnego, do prób dogadywania się z różnymi charakterami. Była to szkoła życia. Dzisiaj jestem już do tego przyzwyczajona, mam własny dom, czuję sie komfortowo, ale wtedy - było ciężko. Jednak dzięki temu jestem dziś lepszym, zdrowszym psychicznie człowiekiem, dorosłam i wzięłam we własne ręce swój los. Dlatego polecam to każdemu, także Tobie.