09 Lip 2015, Czw 13:53, PID: 452828
"Trochę dziwi mnie jednak, że wiedziałeś jaki masz problem, a nic z tym nie robiłeś. Dopiero w wieku 24 lat postanowiłeś coś z tym zrobić."
Wiedziałem? Nie, termin "fobia społeczna' poznałem trzy lata temu. Wcześniej to był dla mnie po prostu strach albo chorobliwa nieśmiałość. Początkowo liczyłem, że ośmieli mnie nowe, mniej toksyczne szkolne środowisko... a gdy nic z tego nie wyszło, dawałem sobie wciąż "więcej czasu", a poza tym pojawiły się różne obowiązki... Szkoła wciąż wydawała się zresztą momentami toksyczna, tym razem jako instytucja w ogóle, nie konkretne miejsce i ludzie... i dałem sobie czas do studiów, oczywiście pomijając czy bagatelizując wiele sygnałów, że się staczam lub jak bardzo już się stoczyłem. Na studiach niestety początkowo uśmiechnęło się do mnie szczęście i mogłem uczepić się kilku osób, tworząc sobie namiastkę życia społecznego, choć i tak z perspektywy normalnych, mocno żałosną. A potem wszystko się z+ już do końca.
Wcześniej, jako ten... czternastolatek chyba, w internecie szukałem tego, co, z tamtej -naiwnej - perspektywy, mocniej rujnowało mi życie, czyli informacji o zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych.
W pewnym okresie doraźnie łykałem benzo znalezione w domu, ale słabe to było... Chociaż minimalnie wyciszało.
No tak, LSD... robi sie coraz weselej.
Niestety, za duża ze mnie , by nabyć narkotyki.
Wiedziałem? Nie, termin "fobia społeczna' poznałem trzy lata temu. Wcześniej to był dla mnie po prostu strach albo chorobliwa nieśmiałość. Początkowo liczyłem, że ośmieli mnie nowe, mniej toksyczne szkolne środowisko... a gdy nic z tego nie wyszło, dawałem sobie wciąż "więcej czasu", a poza tym pojawiły się różne obowiązki... Szkoła wciąż wydawała się zresztą momentami toksyczna, tym razem jako instytucja w ogóle, nie konkretne miejsce i ludzie... i dałem sobie czas do studiów, oczywiście pomijając czy bagatelizując wiele sygnałów, że się staczam lub jak bardzo już się stoczyłem. Na studiach niestety początkowo uśmiechnęło się do mnie szczęście i mogłem uczepić się kilku osób, tworząc sobie namiastkę życia społecznego, choć i tak z perspektywy normalnych, mocno żałosną. A potem wszystko się z+ już do końca.
Wcześniej, jako ten... czternastolatek chyba, w internecie szukałem tego, co, z tamtej -naiwnej - perspektywy, mocniej rujnowało mi życie, czyli informacji o zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych.
W pewnym okresie doraźnie łykałem benzo znalezione w domu, ale słabe to było... Chociaż minimalnie wyciszało.
No tak, LSD... robi sie coraz weselej.
Niestety, za duża ze mnie , by nabyć narkotyki.