06 Gru 2022, Wto 16:32, PID: 863881
U mnie ekstrawertyczna mama z fobią, ustępująca we wszystkim ojcu, introwertyczny ojciec krytykujący mamę i nas córki bez powodu.
Tak sie stalo że przejęłam introwertyzm po tacie i fobie, nieśmiałość po mamie. A siostra dostała te lepsze geny ekstrawertyzm po mamie i śmiałość po tacie.
Jeszcze doszło że zawsze ze wszystkim musiałam sobie radzić sama jeszcze pomagać siostrze a nikt mnie nie nauczył jak. Przez to wyszły lęki, stresy i ludzie różni ode mnie. Odtrącenie przez innych.
Mama za bardzo wścibska, ojciec nie za bardzo się interesujący moim życiem, mało spędzał z nami czas.
Życie na małej wiosce z której z małej szkoły która zamknęli , przeniesienie do podstawówki do większej szkoły, znajomi w innych budynkach, nauka na zmiany, musiałam sama dojeżdżać jak zajęcia na popołudnie bo dziewczyny po prostu wtedy nie szły. Nikt po mnie nie wyszedł, bałam się że nie wysiądę w dobrym miejscu a nie znałam miejscowości miałam 8 i 9 lat.
U mnie to geny, stresy na które mnie nikt nie przygotował i nierozumiejący mnie nauczyciele bo inni nie mieli takich problemów jak ja.
Siostra nigdy nie musiała jechać sama po południu i jeszcze wtedy wprowadzili ze jechał z nimi nauczyciel i autobus był już szkolny a nie zwykły kursujący wtedy PKS. No i jeszcze młodsze klasy były w tym samym budynku, a nie taka mieszanka jak u nas. No i uczyła się w tej szkole od zerówki to i znajomych miała.
Tak sie stalo że przejęłam introwertyzm po tacie i fobie, nieśmiałość po mamie. A siostra dostała te lepsze geny ekstrawertyzm po mamie i śmiałość po tacie.
Jeszcze doszło że zawsze ze wszystkim musiałam sobie radzić sama jeszcze pomagać siostrze a nikt mnie nie nauczył jak. Przez to wyszły lęki, stresy i ludzie różni ode mnie. Odtrącenie przez innych.
Mama za bardzo wścibska, ojciec nie za bardzo się interesujący moim życiem, mało spędzał z nami czas.
Życie na małej wiosce z której z małej szkoły która zamknęli , przeniesienie do podstawówki do większej szkoły, znajomi w innych budynkach, nauka na zmiany, musiałam sama dojeżdżać jak zajęcia na popołudnie bo dziewczyny po prostu wtedy nie szły. Nikt po mnie nie wyszedł, bałam się że nie wysiądę w dobrym miejscu a nie znałam miejscowości miałam 8 i 9 lat.
U mnie to geny, stresy na które mnie nikt nie przygotował i nierozumiejący mnie nauczyciele bo inni nie mieli takich problemów jak ja.
Siostra nigdy nie musiała jechać sama po południu i jeszcze wtedy wprowadzili ze jechał z nimi nauczyciel i autobus był już szkolny a nie zwykły kursujący wtedy PKS. No i jeszcze młodsze klasy były w tym samym budynku, a nie taka mieszanka jak u nas. No i uczyła się w tej szkole od zerówki to i znajomych miała.