24 Kwi 2016, Nie 15:20, PID: 534526
Hehe ja też tak mam :-)
Oto kilka przykładów:
- Po wyjściu z domu po kilka razy wracam się żeby sprawdzić czy zamknęłam drzwi. Z tym, że pociągam za klamkę kilkukrotnie, np. 5-6 razy. Najlepsze jak już kilka razy się wróciłam w celu sprawdzenia czy drzwi są zamknięte i przypomni mi się, że nie sprawdziłam czy wyłączyłam gaz w domu. Wtedy odkluczam drzwi, sprawdzam kuchenkę gazową i wszystko rozpoczyna się od nowa.
- Drzwi od mojego pokoju muszą być uchylone na odpowiednią szerokość. Nie mniej, nie więcej, tylko idealnie tyle ile lubię. W przeciwnym wypadku jestem w stanie przerwać każdą czynność i je poprawić.
- Myśli na temat odpowiedniego ustawienia niektórych przedmiotów. Np fotel musi być ustawiony w odpowiednim kierunku i pod odpowiednim kątem a dywanik musi zachodzić pod niego w odpowiednim fragmencie i miejscu. Torebka, którą zawsze kładę na tej samej szafce musi być ustawiona pod lekkim kątem a pasek na ramię schowany z tyłu, żeby nie rzucał mi się w oczy. Jeśli te warunki nie są spełnione nie jestem w stanie się na niczym skupić. Podobne przykłady mogłabym wymieniać i wymieniać.
- Myję ręce co około 5 minut. Na szczęście w pracy rzadziej, ale i tak jeśli dotknę czegokolwiek poza swoim stanowiskiem pracy natychmiast idę je umyć. Jeśli tego nie zrobię, niemal fizycznie czuję na nich "brud", mimo, że nie jest widoczny gołym okiem i wiem, że to irracjonalne. Najgorzej jest na zewnątrz, czy w środkach komunikacji miejskiej. Te "rurki" w autobusach i tramwajach prześladują mnie; wydają mi się takie "tłuste", analizuję kto mógł ich dotknąć itp.
- Po rozmowie z kimś potrafię godzinami analizować co powiedziałam i co powiedziała ta osoba. Heh kiedyś tylko analizowałam, teraz zauważyłam, że to ewoluowało i sprawdzam znaczenie określonych kluczowych słów w słowniku języka polskiego, żeby mieć pewność, że wyciągam prawidłowe i jednoznaczne wnioski.
- W pracy sprawdzam zawsze po 5-6 razy (to jest taka moja średnia dla sprawdzania) czy wykonałam zadanie zgodnie z procedurami. Przed wysłaniem maila do przełożonego czytam go z 10 razy, podobnie jak wiadomości na tym forum.
- Firanki, zasłonki, pościele, prześcieradła. "Nieodpowiednia" fałda na firance potrafi wyłączyć mnie z myślenia o czymkolwiek innym na baaardzo długo. Właściwie do czasu gdy jej nie poprawię. Zasłonki muszą być zawsze zasunięte idealnie symetrycznie. Podobnie z fałdami i zagniotami na pościelach i prześcieradłach.
- Cały dzień zawsze musi toczyć się według określonego harmonogramu. Np w pracy zawsze o tej samej (co do sekundy) godzinie wstaję żeby sobie zrobić owsiankę, podobnie z kawą i herbatą. Próbowałam to zmienić, ale i tak dziwnym trafem zawsze lądowałam w kuchni o tej jednej, "odpowiedniej" godzinie.
- Perfekcjonizm wypowiedzi - często odzywam się tylko wtedy, gdy jestem czegoś absolutnie, w 100% pewna. Problem w tym, że częściej wątpię, bo rzadko kiedy mamy na coś jednoznaczne dowody, więc w efekcie zazwyczaj milczę.
Na razie tyle mi się przypomniało :-) Jak myślę o tych wszystkich dziwactwach to czasami mnie to wręcz bawi, szkoda tylko, że tak utrudniają codzienne funkcjonowanie
Myślicie, że jest sens mówić o tym lekarzowi?
Oto kilka przykładów:
- Po wyjściu z domu po kilka razy wracam się żeby sprawdzić czy zamknęłam drzwi. Z tym, że pociągam za klamkę kilkukrotnie, np. 5-6 razy. Najlepsze jak już kilka razy się wróciłam w celu sprawdzenia czy drzwi są zamknięte i przypomni mi się, że nie sprawdziłam czy wyłączyłam gaz w domu. Wtedy odkluczam drzwi, sprawdzam kuchenkę gazową i wszystko rozpoczyna się od nowa.
- Drzwi od mojego pokoju muszą być uchylone na odpowiednią szerokość. Nie mniej, nie więcej, tylko idealnie tyle ile lubię. W przeciwnym wypadku jestem w stanie przerwać każdą czynność i je poprawić.
- Myśli na temat odpowiedniego ustawienia niektórych przedmiotów. Np fotel musi być ustawiony w odpowiednim kierunku i pod odpowiednim kątem a dywanik musi zachodzić pod niego w odpowiednim fragmencie i miejscu. Torebka, którą zawsze kładę na tej samej szafce musi być ustawiona pod lekkim kątem a pasek na ramię schowany z tyłu, żeby nie rzucał mi się w oczy. Jeśli te warunki nie są spełnione nie jestem w stanie się na niczym skupić. Podobne przykłady mogłabym wymieniać i wymieniać.
- Myję ręce co około 5 minut. Na szczęście w pracy rzadziej, ale i tak jeśli dotknę czegokolwiek poza swoim stanowiskiem pracy natychmiast idę je umyć. Jeśli tego nie zrobię, niemal fizycznie czuję na nich "brud", mimo, że nie jest widoczny gołym okiem i wiem, że to irracjonalne. Najgorzej jest na zewnątrz, czy w środkach komunikacji miejskiej. Te "rurki" w autobusach i tramwajach prześladują mnie; wydają mi się takie "tłuste", analizuję kto mógł ich dotknąć itp.
- Po rozmowie z kimś potrafię godzinami analizować co powiedziałam i co powiedziała ta osoba. Heh kiedyś tylko analizowałam, teraz zauważyłam, że to ewoluowało i sprawdzam znaczenie określonych kluczowych słów w słowniku języka polskiego, żeby mieć pewność, że wyciągam prawidłowe i jednoznaczne wnioski.
- W pracy sprawdzam zawsze po 5-6 razy (to jest taka moja średnia dla sprawdzania) czy wykonałam zadanie zgodnie z procedurami. Przed wysłaniem maila do przełożonego czytam go z 10 razy, podobnie jak wiadomości na tym forum.
- Firanki, zasłonki, pościele, prześcieradła. "Nieodpowiednia" fałda na firance potrafi wyłączyć mnie z myślenia o czymkolwiek innym na baaardzo długo. Właściwie do czasu gdy jej nie poprawię. Zasłonki muszą być zawsze zasunięte idealnie symetrycznie. Podobnie z fałdami i zagniotami na pościelach i prześcieradłach.
- Cały dzień zawsze musi toczyć się według określonego harmonogramu. Np w pracy zawsze o tej samej (co do sekundy) godzinie wstaję żeby sobie zrobić owsiankę, podobnie z kawą i herbatą. Próbowałam to zmienić, ale i tak dziwnym trafem zawsze lądowałam w kuchni o tej jednej, "odpowiedniej" godzinie.
- Perfekcjonizm wypowiedzi - często odzywam się tylko wtedy, gdy jestem czegoś absolutnie, w 100% pewna. Problem w tym, że częściej wątpię, bo rzadko kiedy mamy na coś jednoznaczne dowody, więc w efekcie zazwyczaj milczę.
Na razie tyle mi się przypomniało :-) Jak myślę o tych wszystkich dziwactwach to czasami mnie to wręcz bawi, szkoda tylko, że tak utrudniają codzienne funkcjonowanie
Myślicie, że jest sens mówić o tym lekarzowi?