25 Mar 2012, Nie 14:31, PID: 296093
Divine napisał(a):Nawet jeśli tam pójdziesz i nic nie zdziałasz, to i tak coś zyskasz - doświadczenie. W walce z FS na początku liczą się nie sukcesy, ale samo działanie. Gdy następny raz gdzieś się wybierzesz to będziesz już bardziej świadomy i spokojny. Kto nie próbuje, ten nie wygrywa.Ale nikt nie mówi o nie próbowaniu, wręcz przeciwnie
Divine napisał(a):Poza tym ciekawi mnie, gdzie zatem 24-latek ma poznać tą miłość? Gdzie jest "niedziwne" miejsce do tego? Według statystyk (przynajmniej dla USA) większość małżeństw poznaje się w ramach spotkań, związanych z nauką bądź pracą (tak, nie jakieś tam podrywy w klubie, na ulicy etc.). Wniosek prosty: więcej uczysz się/pracujesz - masz większe szanse. Jeżeli zaś nigdzie nie wychodzisz, w obawie przed ewentualna porażką, to strzelasz sobie w stopę z panzerfausta.Czyli co zycie kończy sie po 24 latach? Czy po 24 zamyka sie nam koryto z wolnymi partiami? Jedna znajoma na studiach powiedziała mi, ze ludzie z jej szkoły masowo wtedy brali śluby, powód? - bo jak nie teraz to kiedy? O co chodzi, czy 24-latek to jakieś próchno już bez szans na związek? Po studiach jest praca, a nie trumna czy oddział geriatryczny. A w pracy tez mozna kogoś poznać
Divine napisał(a):10/10 Czy można zatem? Oczywiście, że tak!A kto mówi że nie, tylko jaki jest sens ekstrapolowac niefobików na fobików?
Divine napisał(a):Co zatem powiedzieć o portalach randkowych, tam to dopiero się typuje i poluje. Tymczasem są one całkowicie akceptowalne społecznie. W krajach Zachodu poznaje się na nich nawet 10% przyszłych małżonków. Moim zdaniem poglądy takie jak ten wyżej nie tylko są bezproduktywne, ale na dodatek ograniczają nasza swobodę działania. Pytam: jaki jest racjonalny powód i sensowna korzyść, którą osiąga się z żywienia takiego podejścia? Drzewo poznaje się po owocach, a poglądy po ich użyteczności.Co mam powiedzieć? W głowie mi sie nie mieści cos takiego, ale to nei znaczy ze one nie istnieją albo że ja komus zabraniam takiego sposobu. Ciekawe jaki jest wskaźnik rozwodów wsród tych 10%?
Divine napisał(a):Zrobienie tego (lub próba zrobienia tego), co opisano w zacytowanym fragmencie, już będzie znacznym sukcesem. Może ktoś o tym przynajmniej pomyśli, in spe.A więc moge poszycić sie wielkimi sukcesami
BlankAvatar napisał(a):ale reszta to bullshit. lacznie z tym ze cie nie stac na 'socjalizowanie sie'. bo to malo miejsc gdzie mozna uczeszczac/przynalezec za darmo?
No prosze cie? To że ty potrafisz zapisać sie na cokolwiek, nie znaczy ze każdy potrafi albo co gorsza powinien. Dla mnie bs-em jest zapisanie sie na byle jakie zajęcia tylko z desperackiej potrzeby znalezienia kogoś? Jaki jest sans w zapisaniu sie na np. darmowy kurs tańca, kiedy sie tańczyć nie lubie i nie potrafi? Czy robienie czegoś na siłe i niezdarnie jest wg Ciebie atrakcyjne dla płci przeciwnej (lub tej samej)? Czy może szukasz dziewczyny o silnym instynkcie macierzyńskim, która weźmiesz na litość?