08 Sty 2017, Nie 21:20, PID: 607323
Dla mnie takie internetowe przyjaźnie (nie żebym miała jakieś inne) są o tyle prawdziwsze, że mogę być bardziej otwarta i swobodna w wyrażaniu swoich myśli, na co bym się nie odważyła w realu. Nie muszą się też ograniczać do pisania - w dobie internetu można prowadzić nieograniczone rozmowy głosowe i video, spędzać wspólnie czas grając w gry, słuchając muzyki itp. Taki kontakt może być znacznie częstszy niż w przypadku 'prawdziwej' przyjaźni, kiedy spotkać się po prostu nie ma czasu albo odległość na to nie pozwala.
Internetowe kontakty bardziej mi odpowiadają - są mniej wymagające, bardziej trwałe i w pewnym sensie bezpieczniejsze, do tego mobilne. Mogę się np. do kogoś nie odzywać przez kilka miesięcy i nie ma większych problemów, po tym czasie odnawiamy kontakt i wszystko jest jak dawniej. Odchodzi konieczność widywania się z przymusu (a co za tym idzie wymigiwania się od takich spotkań) kiedy nie mam ochoty, a ta osoba akurat postanowiła złożyć mi niezapowiedzianą wizytę. W przypadku przeprowadzki w kontaktach nic się nie zmienia. Z drugiej strony brakuje mi czasem osób, z którymi można by zwyczajnie gdzieś wyjść - do kina, kawiarni, baru - jako uzupełnienie kontaktu internetowego.
Tez mi się wydaje - nawet od kilku osób w długoletnich związkach słyszałam coś na ten kształt - że kiedy się jest w związku to za bardzo nie ma czasu żeby podtrzymywać przyjaźnie z ludźmi z zewnątrz i te przyjaźnie się rozluźniają i zanikają. Szczególnie te z osobami płci przeciwnej. Ja mam trochę odwrotnie do Ciebie, bo właśnie po całym życiu spędzonym w izolacji mam silną potrzebę, by tych przyjaciół mieć i znajomości podtrzymywać. Mają dla mnie wyższy priorytet niż związek z kimś, a gdyby taki związek mi ograniczał lub uniemożliwiał kontakty z przyjaciółmi to prawdopodobnie bym go zakończyła.
Internetowe kontakty bardziej mi odpowiadają - są mniej wymagające, bardziej trwałe i w pewnym sensie bezpieczniejsze, do tego mobilne. Mogę się np. do kogoś nie odzywać przez kilka miesięcy i nie ma większych problemów, po tym czasie odnawiamy kontakt i wszystko jest jak dawniej. Odchodzi konieczność widywania się z przymusu (a co za tym idzie wymigiwania się od takich spotkań) kiedy nie mam ochoty, a ta osoba akurat postanowiła złożyć mi niezapowiedzianą wizytę. W przypadku przeprowadzki w kontaktach nic się nie zmienia. Z drugiej strony brakuje mi czasem osób, z którymi można by zwyczajnie gdzieś wyjść - do kina, kawiarni, baru - jako uzupełnienie kontaktu internetowego.
Tez mi się wydaje - nawet od kilku osób w długoletnich związkach słyszałam coś na ten kształt - że kiedy się jest w związku to za bardzo nie ma czasu żeby podtrzymywać przyjaźnie z ludźmi z zewnątrz i te przyjaźnie się rozluźniają i zanikają. Szczególnie te z osobami płci przeciwnej. Ja mam trochę odwrotnie do Ciebie, bo właśnie po całym życiu spędzonym w izolacji mam silną potrzebę, by tych przyjaciół mieć i znajomości podtrzymywać. Mają dla mnie wyższy priorytet niż związek z kimś, a gdyby taki związek mi ograniczał lub uniemożliwiał kontakty z przyjaciółmi to prawdopodobnie bym go zakończyła.