24 Kwi 2017, Pon 15:54, PID: 629299
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Kwi 2017, Pon 15:56 przez Swango.)
Dziękuję wam wszystkim za motywujące słowa
Nie twierdzę że praca którą obecnie mam jest taka straszliwie zła, bo jak dla mnie to choćby praca w markecie jest nieporównywalnie gorsza.
Co jednak nie zmienia tego, że całe życie przecież tą pomocą nie będę i po prostu nie czuję się w tej pracy zbyt dobrze, wolałabym coś spokojniejszego i wyjść do ludzi, obracać się w towarzystwie młodych osób.
Wiem, że na dobrą sprawę chcąc pisać nie trzeba mieć studiów, można się spełniać w tym poprzez pisanie na blogu czy udzielać się na forach tematycznych (to jeśli chodzi o filmy), jakieś warsztaty, kółka itd. no są różne formy realizowania się w tym poza pracą, a pracę traktować jak po prostu jako pracę, tylko nie wiem czy tak potrafię.
I po prostu też źle się czuję z tym brakiem matury. Jakbym jeszcze tą policealną szkołę miała jakąś sensowną ukończoną i chociaż tego technika, to może bym wtedy nie miała na tym tle kompleksów. Bo tak to czuję się jakbym nie miała żadnego wykształcenia i była po podstawówce.
Nie wiem tak naprawdę co jest lepszym rozwiązaniem - czy może zrobienie jakieś kolejnej policealnej tylko tym razem państwowej, bo ponoć te jeszcze jako tako lepiej są odbierane i jakiś tam zawód zrobić...tylko właśnie "jakiś", nie wiadomo jaki, nikt mi nie powie że na 100% bym po tym i po tym znalazła pracę, a jak się już raz przejechałam, to teraz zwyczajnie się boję pakować w coś i zmarnować kolejne dwa lata.
A z drugiej strony wydaje mi się że mimo wszystko studia by dawałyby mi większe możliwości, nawet żeby pracować w czymś co będzie jakkolwiek związane z moimi zainteresowaniami.
I wiem że to głupie, ale z jednej strony człowiek by chciał, ale z drugiej jak pomyśli o tym, ile go czeka pracy z podejściem do matury, to się odechciewa, eh, dlaczego ja byłam taka głupia i nie podeszłam w sierpniu do poprawki albo w przeciągu tych 5 lat, żeby tylko tą matematykę zdawać, a nie wszystko jeszcze raz...
Co do tego ile miałam punktów, to nie pamiętam po prostu, bo to było 5 lat temu. W każdym razie dosyć dużo mi brakło do tych 30%...
Nie twierdzę że praca którą obecnie mam jest taka straszliwie zła, bo jak dla mnie to choćby praca w markecie jest nieporównywalnie gorsza.
Co jednak nie zmienia tego, że całe życie przecież tą pomocą nie będę i po prostu nie czuję się w tej pracy zbyt dobrze, wolałabym coś spokojniejszego i wyjść do ludzi, obracać się w towarzystwie młodych osób.
Wiem, że na dobrą sprawę chcąc pisać nie trzeba mieć studiów, można się spełniać w tym poprzez pisanie na blogu czy udzielać się na forach tematycznych (to jeśli chodzi o filmy), jakieś warsztaty, kółka itd. no są różne formy realizowania się w tym poza pracą, a pracę traktować jak po prostu jako pracę, tylko nie wiem czy tak potrafię.
I po prostu też źle się czuję z tym brakiem matury. Jakbym jeszcze tą policealną szkołę miała jakąś sensowną ukończoną i chociaż tego technika, to może bym wtedy nie miała na tym tle kompleksów. Bo tak to czuję się jakbym nie miała żadnego wykształcenia i była po podstawówce.
Nie wiem tak naprawdę co jest lepszym rozwiązaniem - czy może zrobienie jakieś kolejnej policealnej tylko tym razem państwowej, bo ponoć te jeszcze jako tako lepiej są odbierane i jakiś tam zawód zrobić...tylko właśnie "jakiś", nie wiadomo jaki, nikt mi nie powie że na 100% bym po tym i po tym znalazła pracę, a jak się już raz przejechałam, to teraz zwyczajnie się boję pakować w coś i zmarnować kolejne dwa lata.
A z drugiej strony wydaje mi się że mimo wszystko studia by dawałyby mi większe możliwości, nawet żeby pracować w czymś co będzie jakkolwiek związane z moimi zainteresowaniami.
I wiem że to głupie, ale z jednej strony człowiek by chciał, ale z drugiej jak pomyśli o tym, ile go czeka pracy z podejściem do matury, to się odechciewa, eh, dlaczego ja byłam taka głupia i nie podeszłam w sierpniu do poprawki albo w przeciągu tych 5 lat, żeby tylko tą matematykę zdawać, a nie wszystko jeszcze raz...
Co do tego ile miałam punktów, to nie pamiętam po prostu, bo to było 5 lat temu. W każdym razie dosyć dużo mi brakło do tych 30%...