03 Maj 2017, Śro 18:29, PID: 700068
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Maj 2017, Śro 18:32 przez Divine.)
Moje zdanie w temacie może wydać się mocno kontrowersyjne, ale ja uważam, że pogląd, iż każdy powinien studiować to co lubi jest szkodliwy i często prowadzi do złamania sobie życiorysu. Oczywiście jeżeli ktoś lubi programowanie czy nauki ścisłe to jak najbardziej, powinien iść na kierunek, który lubi Jeżeli ktoś jednak pasjonuje się np. filozofią to lepiej, aby wstrzymał się z jej studiowaniem. Bądźmy realistami: jednym z naczelnych celów młodego dorosłego (18-30 lat) jest uzyskanie niezależności finansowej. Czy w osiągnięciu tego celu pomaga ukończenie kierunku, który nie oferuje żadnych rzeczywistych umiejętności? Nie wydaje mi się.
Tymczasem właśnie osoby z konkretnym skillem w dłoniach są głównymi graczami na rynku pracy. Szczególnie istotne jest to w naszym przypadku. Absolwent filozofii będący przebojowym ekstrawertykiem poradzi sobie, bo zawsze kogoś odpowiednio zagada, zbajeruje, ktoś tam coś tam mu załatwi etc.. Mam znajomego w tym właśnie typie, który bez ogródek przyznaje, że cała ta edukacja, samorozwój etc. nic go nie obchodzą, bo cokolwiek by sie nie stało zawsze tak urabia ludzi, że we wszystkim mu pomagają (jest studentem politologii ). My takiego luksusu jednak nie mamy. Nie poradzimy sobie dzięki naszym umiejetnościom społecznym. Dlatego w naszym przypadku posiadanie ffaktycznych umiejętności jest po prostu konieczne. Dlatego też uważam, że fobik powinien przy wyborze studiów brać pod uwagę głównie koniunkturę rynkową, a nie własne pasje i preferencje. Oczywiście nie mam zamiaru sprowadzać tej tezy do absurdu i wysyłać humanistów na politechniki, ale jednak podniesione przeze mnie kwestie nalezy brać pod rozwagę. Studią językowe chyba jako jedyne spośród humanistycznych dają konkretną umiejętność, pozwalającą się przełożyć na gotówkę - znajomość języka obcego. Dlatego właśnie tutaj je rekomenduje. Studiowanie nawet na siłę, a nastepnie praca po studiach to moim zdaniem znacznie lepsza opcja niż studia jako drogie i czasochłonne hobby, po którym czeka nas bezrobocie bądź praca poniżej kwalifikacji.
Przepraszam jeżeli komukolwiek wylałem na głowę kubeł zimnej wody. Gdybym sam poszedł za swoją pasją to ukończyłbym historię. Całe szczęście, że tego nie zrobiłem
@stap
Później napiszę obszerniejszego posta na ten temat
Tymczasem właśnie osoby z konkretnym skillem w dłoniach są głównymi graczami na rynku pracy. Szczególnie istotne jest to w naszym przypadku. Absolwent filozofii będący przebojowym ekstrawertykiem poradzi sobie, bo zawsze kogoś odpowiednio zagada, zbajeruje, ktoś tam coś tam mu załatwi etc.. Mam znajomego w tym właśnie typie, który bez ogródek przyznaje, że cała ta edukacja, samorozwój etc. nic go nie obchodzą, bo cokolwiek by sie nie stało zawsze tak urabia ludzi, że we wszystkim mu pomagają (jest studentem politologii ). My takiego luksusu jednak nie mamy. Nie poradzimy sobie dzięki naszym umiejetnościom społecznym. Dlatego w naszym przypadku posiadanie ffaktycznych umiejętności jest po prostu konieczne. Dlatego też uważam, że fobik powinien przy wyborze studiów brać pod uwagę głównie koniunkturę rynkową, a nie własne pasje i preferencje. Oczywiście nie mam zamiaru sprowadzać tej tezy do absurdu i wysyłać humanistów na politechniki, ale jednak podniesione przeze mnie kwestie nalezy brać pod rozwagę. Studią językowe chyba jako jedyne spośród humanistycznych dają konkretną umiejętność, pozwalającą się przełożyć na gotówkę - znajomość języka obcego. Dlatego właśnie tutaj je rekomenduje. Studiowanie nawet na siłę, a nastepnie praca po studiach to moim zdaniem znacznie lepsza opcja niż studia jako drogie i czasochłonne hobby, po którym czeka nas bezrobocie bądź praca poniżej kwalifikacji.
Przepraszam jeżeli komukolwiek wylałem na głowę kubeł zimnej wody. Gdybym sam poszedł za swoją pasją to ukończyłbym historię. Całe szczęście, że tego nie zrobiłem
@stap
Później napiszę obszerniejszego posta na ten temat