21 Maj 2017, Nie 22:38, PID: 702470
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Maj 2017, Nie 22:42 przez Swango.)
Porozmawiałam jeszcze raz, ogólnie dając komunikat że nie chcę pracować w obecnym miejscu. Ogólnie rozmowa się finalnie skończyła na tym że mam przemyśleć czy chcę w tej obecnej pracy zostać czy nie. Rodzice powiedzieli mi że chcą żebym była szczęśliwa, że mi pomogą, że muszę uwierzyć w siebie i się nie załamywać. Generalnie okazali mi wsparcie, co w pewnym sensie dodało mi otuchy. Niemniej, nadal tak naprawdę mam mętlik w głowie. Wiem że studia to jeszcze dość odległa przyszłość, bo najpierw matura, (a w pierwszej kolejności prawo jazdy) i mogę jeszcze na spokojnie kwestie studiów przemyśleć tak naprawdę, ale no myślę nad tym i im więcej o tym myślę, tym bardziej nie wiem co robić. Z jednej strony nadal po głowie tłucze mi się to nie nieszczęsne filmoznastwo. Z drugiej strony ta anglistyka czy amerykanistyka. W tym przypadku rozważam tłumaczenia, nie bycie tłumaczem przysięgłym, najchętniej to tłumaczenie filmów czy seriali, książek, artykułów w ten deseń, czyli coś jak widzicie też pokrewnego/związanego z moimi zainteresowaniami. Tyle że tutaj sprawa ma się tak, że z tego co się pobieżnie w temacie zorientowałam, to bardziej filologia angielska. Z kolei mnie już bardziej by interesowała amerykanistka. Nie wiem czy zakładając że wybrałabym tą amerykanistkę, która sama w sobie uprawień do tłumaczeń mi nie daje, mogłabym pójść na jakieś podyplomowe stricte dotyczące tłumaczenia. Tyle że to by była zdeka okrężna droga. Z kolei czy anglistyka czy amerykanistyka, to pojawia się problem o którym wcześniej (w sensie w innym wpisie) pisałam, a mianowicie to, że mój angielski obawiam się że nie jest na takim levelu, żebym dała rady na takich studiach. Zdecydowanie przydałby się jakiś sensowny kurs językowy. A może w ogóle lepiej iść za radą Divine i lepiej pomyśleć o jakieś filologii z rzadszym językiem, gdzie tego języka uczą od podstaw...
Jak sami widzicie sama sobie funduję taki roller coaster, że już głupieję i nie wiem jak to wszystko połączyć w jakąś sensowną całość (o ile w ogóle się da).
Jak sami widzicie sama sobie funduję taki roller coaster, że już głupieję i nie wiem jak to wszystko połączyć w jakąś sensowną całość (o ile w ogóle się da).