24 Maj 2009, Nie 18:45, PID: 151604
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Maj 2009, Nie 18:51 przez krys840.)
Wszyscy prowadzimy los samotników, ale ludzie z fobią społeczną są szczególnie wyobcowani - w sposób, który dobrze oddaje stan agorafobii, czyli lęku przed przestrzenią. Jesteśmy nieśmiali i powściągliwi, kiedy mamy do czynienia z ludźmi potencjalnie nas obciążającymi odpowiedzialnością, zatem obawiamy się i jesteśmy uprzedzeni, przed nazbyt obciążeniem nas przez innych swoją sromotą, czyli niewiedzą. Czujemy się zaszczuci, ponieważ każdy z nas - mający fobię społeczną - manifestuje w sposób mimowolny tzn., sposób który jest wtórny do dotychczasowych doświadczeń - swoje przedmiotowe problemy związane z funkcjonowaniem w kręgach międzyludzkich. Są to objawy tragicznego w skutkach trybu życia, które dobitnie perswadują nam, że powinniśmy wycofać się z prób osiągania zamierzonych celów, na korzyść trwania z możliwością przewidywania swojego zachowania - jego kontroli. Funkcjonujemy zatem na krawędzi wytrzymałości. Dlatego, kiedy wymagania (spowodowane okolicznościami życia) wobec nas nie ustają, my cierpimy izolację społeczną bądź w bardzo przykrych okolocznościach weryfikujemy prawdę o tym, że przeszliśmy zbyt wiele, by nie wyalienować się. Jesteśmy bogatsi doświadczeniem i wiedzą, ale nie będziemy mieć statusu społecznego adekwatnego do wysiłku, a to powoduje nasz radykalizm postawy, wewnętrzne rozterki i osamotnienie.
Możemy zatem mieć dystymię albo przejawiać nerwicę wegetatywną, by móc skutecznie perswadować i demonstrować swoje tragiczne położenie, i docierać do tych, którzy zatracając wartości, forsują tryb życia nas wycieńczający... Dzieje się to pewnie zrywami, kiedy po okresie bardziej tragicznym podejmujemy walkę...
EDYCJA:
Nasze problemy to kwestia zdrowych zębów, a nie "maleńkich cudeniek"...
EDYCJA:
Chyba nie chcecie do reszty zdziwaczeć?
Możemy zatem mieć dystymię albo przejawiać nerwicę wegetatywną, by móc skutecznie perswadować i demonstrować swoje tragiczne położenie, i docierać do tych, którzy zatracając wartości, forsują tryb życia nas wycieńczający... Dzieje się to pewnie zrywami, kiedy po okresie bardziej tragicznym podejmujemy walkę...
EDYCJA:
Nasze problemy to kwestia zdrowych zębów, a nie "maleńkich cudeniek"...
EDYCJA:
Chyba nie chcecie do reszty zdziwaczeć?