28 Sty 2011, Pią 0:08, PID: 236999
Witam szkoda że tak późno trafiłem na ten watek.Pokrótce opowiem wam moją historie.Mam 36 lat jestem po rozwodzie mam dwie córki 12 i 13 lat,z żona rozstalismy sie bo nie byliśmy szcześliwym małżeństwem ale nasze stosunki są poprawne moje córki też na tym nie ucierpiały zbyt mocno bo nadal czują sie kochane przez mnie. 10 miesięcy temu poznałem
Age pokochaliśmy sie na prawde było nam ze sobą dobrze i byliśmy ze soba szcześliwi ja nigdy jeszcze nigdy nie byłem tak szcześliwy jak z nia a jej nigdy nie było z nikim tak dobrze jak ze mną.Wszystko układało sie dobrze ale ona miała czasami dziwne stany bała sie przedstawic mnie rodzicom, niechciała żęby wiedzieli o nas w jej pracy i niechaciała żadnych niespodzianek, bała sie ze rodzice mnie nie zaakceptuja bała sie gdy kiedys czekałem na nia po pracy wieczorem koło jej domu i no i w koncu zaczało sie wszystko psuć pewnego dnia odeszła mówiac żę bardzo mnie kocha ale nie widzi ze mna przyszłóści bo jest zazdrosna o moje córki troche sie zdziwiłem bo myśląłem ze je zakceptowała one tęz ja bardzo polubiły pierwszy raz życiu widziały jak byłem uśmiechniety i szczęśliwy... minoł tydzień starałem sie jej unikac dać czas na przemyslenia pojechała do warszawy zadzwoniłem do niej powiedziała że bardzo teskni i z emnie kocha... Poźniej znowu cisza w spotkaliśmy sie w piatek znowu byliśmy razem powiedziała że mnie bardzo kocha i postanowiliśmy nastepny wieczór spędzić u niej w domu pierwszy raz po pół roku rodziców nigdy nie poznałem tylko chwile widziałem ojca,było fajnie ale
nastepnego dnia znowu cisza i znowu zaczęła mnie unikać, nie wytrzymałem i w czwartek pojechałem do niej powiedziała że nie widzi ze mna przyszłości nie rozumie dlaczego jestem dumny ze swoich córek i ze mam sobie szukać szcześcia gdzie indziej.Nie wytrzymałem wtedy wszystkie moje emocje które nagromadziły się w mnie musiały znaleść ujście byłem na nia taki zły że tak bardzo mnie zawiodła,żę tak bardzo ja pokochałem a ona mnie odzuciła... czułem jak zero zaatakowała moje córki które sa najlepszymi uczennicami w całej szkole... w złości spościłem jej powietrze z kół i sie zaczeło....
Nastepnego dnia że chce ją zabić paranoja nigdy bym jej nie skrzywdził, bardzo sie z tym źle czułem miałem takie wielkie poczucie winy bardzo cierpialem wpadłem w taki stan że wiedziałem gdzie jestem... i popelniłem następny bład wyladowałem w szpitalu zeby pokazac jak bardzo cierpie i wzbudzic litość ....
Teraz wiem ze to był szantaz emocjonalny i mój największy bład.Ona bardzo to przeżyła ja też
Po wyjsciu ze szpitala zrozumialem co było powodem mojego zachowania poczucie niskiej wartosci samego siebie duzo nad soba pracowałem i to zmieniłem.I duzo innych jeszce rzeczy w sobie zmieniłem jak dobrze jest mieć swiadomośc samego siebie zmienić wzorce zachowania.Spotkalismy sie po jakiś 2 tygodniach powiedziala że nigdy mi nie wybaczy i nigdy nie bedziemy razem po jakimś czasie spotkaliśmy sie na imprezie i zaczelismy sie ze sobą bawić było fajnie pozwoliła sie nawet odwiesć do domu i przytulić powiedziała że nie jestem jej obojetny... Nastepnego wieczoru znowu spotkalismy sie na imprezie i zaczelismy sie ze soba bawić i było znowu miło dopóki niechciała zmienić klubu chcciałem iść z nią a ona że nie i żebym spie...
dalem spokój.. nastepny miesiąc znowu walka na sms na spokój że ona sie mnie boi itd... Po świetach spotakliśmy jakoś ja ubłagałem żeby porozmawiać przyjechała powiedziała że mnie juz nie kocha i żę jak ja naprawde kocham to żebym pozwolił jej odejść no to pozwoliłem dałem spokój zero kontaktu przez 3 tygodnie w była u mnie w tamtym tygodniu było naprawdę fajnie tak jak kiedyś jak byliśmy ze sobą nawet zaczęliśmy sie ze sobą droczyć przekomarzać siłować prawie wylądowaliśmy w łóżku i nagle znowu to przyszło że co ja robie żebym siebie za duzo nie wyobrażał i że żle sie to dla niej skończy... próbowałem z nia znowu nawiazac kontakt zeby o tym wszystkim co dzieje sie wiedzy nami porozmawiac ona na to że daje mi palec a ja chce cała rękę chce żeby mi znowu zaufała a ona że raz miałem szanse...... Dużo czytałem teraz wiem że jest neurotykiem ma wiekszość tych cech....Boi sie mi zaufać.Wszystkie przejawy miłóści traktuje jako atak na siebie... Teraz znowu jesteśmy na etapie że ja bardzo chce miec z nią kontakt a ona bardzo niechce znowu wojna... Wiiem żę bardzo ja skrzywdziłem ale zmienilem zrozumiałem przyczyny mojego zachowania i je zmieniłem
Co myślicie o tym wszystkim czy nasz związek można reanimować?Ma jakieś szanse na przyszłość.
Age pokochaliśmy sie na prawde było nam ze sobą dobrze i byliśmy ze soba szcześliwi ja nigdy jeszcze nigdy nie byłem tak szcześliwy jak z nia a jej nigdy nie było z nikim tak dobrze jak ze mną.Wszystko układało sie dobrze ale ona miała czasami dziwne stany bała sie przedstawic mnie rodzicom, niechciała żęby wiedzieli o nas w jej pracy i niechaciała żadnych niespodzianek, bała sie ze rodzice mnie nie zaakceptuja bała sie gdy kiedys czekałem na nia po pracy wieczorem koło jej domu i no i w koncu zaczało sie wszystko psuć pewnego dnia odeszła mówiac żę bardzo mnie kocha ale nie widzi ze mna przyszłóści bo jest zazdrosna o moje córki troche sie zdziwiłem bo myśląłem ze je zakceptowała one tęz ja bardzo polubiły pierwszy raz życiu widziały jak byłem uśmiechniety i szczęśliwy... minoł tydzień starałem sie jej unikac dać czas na przemyslenia pojechała do warszawy zadzwoniłem do niej powiedziała że bardzo teskni i z emnie kocha... Poźniej znowu cisza w spotkaliśmy sie w piatek znowu byliśmy razem powiedziała że mnie bardzo kocha i postanowiliśmy nastepny wieczór spędzić u niej w domu pierwszy raz po pół roku rodziców nigdy nie poznałem tylko chwile widziałem ojca,było fajnie ale
nastepnego dnia znowu cisza i znowu zaczęła mnie unikać, nie wytrzymałem i w czwartek pojechałem do niej powiedziała że nie widzi ze mna przyszłości nie rozumie dlaczego jestem dumny ze swoich córek i ze mam sobie szukać szcześcia gdzie indziej.Nie wytrzymałem wtedy wszystkie moje emocje które nagromadziły się w mnie musiały znaleść ujście byłem na nia taki zły że tak bardzo mnie zawiodła,żę tak bardzo ja pokochałem a ona mnie odzuciła... czułem jak zero zaatakowała moje córki które sa najlepszymi uczennicami w całej szkole... w złości spościłem jej powietrze z kół i sie zaczeło....
Nastepnego dnia że chce ją zabić paranoja nigdy bym jej nie skrzywdził, bardzo sie z tym źle czułem miałem takie wielkie poczucie winy bardzo cierpialem wpadłem w taki stan że wiedziałem gdzie jestem... i popelniłem następny bład wyladowałem w szpitalu zeby pokazac jak bardzo cierpie i wzbudzic litość ....
Teraz wiem ze to był szantaz emocjonalny i mój największy bład.Ona bardzo to przeżyła ja też
Po wyjsciu ze szpitala zrozumialem co było powodem mojego zachowania poczucie niskiej wartosci samego siebie duzo nad soba pracowałem i to zmieniłem.I duzo innych jeszce rzeczy w sobie zmieniłem jak dobrze jest mieć swiadomośc samego siebie zmienić wzorce zachowania.Spotkalismy sie po jakiś 2 tygodniach powiedziala że nigdy mi nie wybaczy i nigdy nie bedziemy razem po jakimś czasie spotkaliśmy sie na imprezie i zaczelismy sie ze sobą bawić było fajnie pozwoliła sie nawet odwiesć do domu i przytulić powiedziała że nie jestem jej obojetny... Nastepnego wieczoru znowu spotkalismy sie na imprezie i zaczelismy sie ze soba bawić i było znowu miło dopóki niechciała zmienić klubu chcciałem iść z nią a ona że nie i żebym spie...
dalem spokój.. nastepny miesiąc znowu walka na sms na spokój że ona sie mnie boi itd... Po świetach spotakliśmy jakoś ja ubłagałem żeby porozmawiać przyjechała powiedziała że mnie juz nie kocha i żę jak ja naprawde kocham to żebym pozwolił jej odejść no to pozwoliłem dałem spokój zero kontaktu przez 3 tygodnie w była u mnie w tamtym tygodniu było naprawdę fajnie tak jak kiedyś jak byliśmy ze sobą nawet zaczęliśmy sie ze sobą droczyć przekomarzać siłować prawie wylądowaliśmy w łóżku i nagle znowu to przyszło że co ja robie żebym siebie za duzo nie wyobrażał i że żle sie to dla niej skończy... próbowałem z nia znowu nawiazac kontakt zeby o tym wszystkim co dzieje sie wiedzy nami porozmawiac ona na to że daje mi palec a ja chce cała rękę chce żeby mi znowu zaufała a ona że raz miałem szanse...... Dużo czytałem teraz wiem że jest neurotykiem ma wiekszość tych cech....Boi sie mi zaufać.Wszystkie przejawy miłóści traktuje jako atak na siebie... Teraz znowu jesteśmy na etapie że ja bardzo chce miec z nią kontakt a ona bardzo niechce znowu wojna... Wiiem żę bardzo ja skrzywdziłem ale zmienilem zrozumiałem przyczyny mojego zachowania i je zmieniłem
Co myślicie o tym wszystkim czy nasz związek można reanimować?Ma jakieś szanse na przyszłość.