05 Sty 2010, Wto 18:18, PID: 192203
Tak samo jak ja Jeśli chodzi i sprawę studniówki to pierwszy raz się na serio postawiłem kiedy wychowawczyni mnie wręcz prześladowała i bardzo łatwo z nią wygrałem Do tej pory bałem się powiedzieć nauczycielowy "nie" prosto w twarz ze względu na rodziców, którzy od dziecka mi powtarzali że z nauczycielem nie wygram, że potem będzie mi dawał jedynki i mnie zniszczy. Jednak od jakiegoś czasu zaczynam widzieć jak wygląda rzeczywistość i że moi rodzice gruuubo przesadzają. Uznałem że mam prawo powiedzieć nie bo decyzja należy tylko do mnie, w regulaminie szkoły nie ma nic o obowiązku pójścia na studniówkę, w obowiązkach ucznia i Polskim prawie także. Więc? Decyzja należy w 100% do mnie, a nauczyciel może mi w tej kwestii jedynie zaproponować, a nie nakłaniać na siłę czy wręcz zmuszać. Kiedy wychowawczyni powiedziała że "muszę iść i koniec dyskusji" to powiedziałem, że mnie jej zdanie w tej kwestii po prostu nie interesuje i nie zamierzam iść. Troche jeszcze się popluła, że moje argumenty są żenujące i tak dalej, ale również skwitowałem że mnie to niewiele obchodzi. Odeszła naburmuszona i tyle było rozmowy Postanowiłem że to kamień milowy - od tej pory otwarcie walczę o swoje