07 Sie 2009, Pią 22:37, PID: 168765
Piotr napisał(a):Dla kogoś normalnego na pewno, ale raczej nie strata czasu co 9 miesięcy męczarni i czekania na moment wyjścia do cywila. Tam po prostu życie jest inne, dużo więcej niepotrzebnych nerwów, krzyków, odgrywania się na innych niż tu. Mi te 9 miesięcy pozwoliło docenić to, że jestem wolnym człowiekiem i mogę robić co chce po pracy, a nie przez 24 h/dobę być skoszarowanym. Nie powiem, że nie było biegania z karabinem, marznięcia na poligonach, ciągłego dostawania z*ebów od przełożonych (często bez powodu). Z kolegami też różnie bywało. Najbardziej jednak doskwierał ten brak wolności.
Z tego co mówisz to chyba lepiej komuś *ć i pójść na 4 miechy do puchy - ot darmowa terapia tylko krótsza i bliżej domu a też zaznasz życia Ja z wojskiem walczyłem od kiedy pamiętam, ukrywałem się przez 3 lata (bez odbierania telefonu , ale w sumie i tak nikt do mnie nie dzwoni więc nic to ) , przez resztę studiowałem. Potem mówili że mieli wysłać za mną list gończy ale chyba sierżant chciał postraszyć. Bawili się ze mną w podchody i dzwonili jako "koleżanki z podstawówki" itd. Gdyby im się udało to bym chyba wyzionął ducha. Nigdy nie czułem się dobrze w grupie, zwłaszcza w nowej grupie a prócz tego coś czego najbardziej nie lubię robić to marnować czas i jak ktoś myśli ze może mi rozkazywać.
A wojsko to rozkazy i marnowanie czasu. No chyba że ktoś chce zostać policjantem, ochroniarzem, zawodowym wojskowym bądź alkoholikiem. A jak ktoś mi powie że tam się mężnieje to parsknę śmiechem Wszyscy "koledzy" z osiedla wyszli z wojska tacy sami. Nie mają kaloryferów na brzuchu ani szlachetniejszych rysów twarzy. A ja mam tylko ze mam jeszcze FS i jestem nieśmiały a pilnowanie koszar tego nie zmieni.