05 Wrz 2011, Pon 14:11, PID: 270244
Właśnie byłem w ten weekend na jednym. Grunt to mieć w miarę otwartą i miłą rodzinkę. Bez tego nie wiem co bym tam miał robić.
Ogólnie to spory stres i opory żeby nie iść, miało mnie nie być ale wyszło inaczej.
Tylko jeden był kryzys, tuż przed wejściem na sale. Przed drzwiami lista miejsc. No to ja od razu, w sekundę wygenerowałem sytuacje że mam miejsce przy stole z tą drugą nieznaną rodziną. Oczywiście w mojej głowie wszyscy moi przyszli sąsiedzi biorą mnie za buraka i gbura bo nie potrafię nawiązać jakiejś rozmowy i się otworzyć.
Na szczęście siedziałem obok braci z którymi się bawiłem będąc dzieckiem. Dalej to już to co zwykle, trochę tańców z kuzynkami i ciotkami, rozmowy, i żarty z sąsiadami. Wódka której nie lubię ale jakoś dobrze mi wchodziła. Do 2 i siup do domu.
A o wszystkich wpadkach i gafach które walnąłem, po prostu zapomnieć.
Kuzyn fajną anegdotką strzelił. Raz jego kolega został świadkiem na jednym weselu. Też osoba nie lubiąca ani imprez ani bycia w centrum uwagi. A świadek wiadomo, główny organizator i wszyscy na niego patrzą. Więc stwierdził że za duża odpowiedzialność i ogólnie go to przerasta. Panika a uciec nie można. Więc wódka na stół... lufa, lufa, lufa. o 19 go nieśli do pokoju...
Ogólnie to spory stres i opory żeby nie iść, miało mnie nie być ale wyszło inaczej.
Tylko jeden był kryzys, tuż przed wejściem na sale. Przed drzwiami lista miejsc. No to ja od razu, w sekundę wygenerowałem sytuacje że mam miejsce przy stole z tą drugą nieznaną rodziną. Oczywiście w mojej głowie wszyscy moi przyszli sąsiedzi biorą mnie za buraka i gbura bo nie potrafię nawiązać jakiejś rozmowy i się otworzyć.
Na szczęście siedziałem obok braci z którymi się bawiłem będąc dzieckiem. Dalej to już to co zwykle, trochę tańców z kuzynkami i ciotkami, rozmowy, i żarty z sąsiadami. Wódka której nie lubię ale jakoś dobrze mi wchodziła. Do 2 i siup do domu.
A o wszystkich wpadkach i gafach które walnąłem, po prostu zapomnieć.
Kuzyn fajną anegdotką strzelił. Raz jego kolega został świadkiem na jednym weselu. Też osoba nie lubiąca ani imprez ani bycia w centrum uwagi. A świadek wiadomo, główny organizator i wszyscy na niego patrzą. Więc stwierdził że za duża odpowiedzialność i ogólnie go to przerasta. Panika a uciec nie można. Więc wódka na stół... lufa, lufa, lufa. o 19 go nieśli do pokoju...