14 Cze 2012, Czw 13:56, PID: 304541
Gdy byłam mała to z wesel pamietam jedynie spoconych, czerwonych na twarzy wujków, od których uciekałam i pamietam dziwne seksualne konkursy. Jako nastolatka odmawiałam udziału w weselach, wydawały mi sie zupełnie niepotrzebne, kojarzyło mi sie to głównie z podnoszeniem frekwencji. Poza tym wszystkie te osoby, które tak bardzo spieszyły sie do małżeństwa obecnie sa po rozwodzie, lub w trakcie a wszystko to doprawione historiami niczym z Mody na Sukces.
Kilka lat temu brałam udział w weselu mojej kolezanki, z która byłam dosc "blisko", miałam pojawic sie z osoba towarzyszaca (kolega), ale on w ostatniej chwili spanikował, nie wiedziałam co mam zrobic, zadzwoniłam do kolezanki i powiedziałam, ze nie wiem czy przyjde, wiedziałam, ze wiele dla niej to znaczy, zeby ta uroczystosc była udana. Sama nie miała łatwego zycia i marzyła o mężu i dzieciach, ludzie maja rózne marzenia takie było jej marzenie. Zdecydowałam, ze jednak pójde, na weselu była grupka samotnych dziewczyn czy jak tam ktos woli singielek. Wszystkie przerazone, traktowane z pewna pogarda w oczach par i pobłazliwie ze strony mezczyzn. Moje oko nie wychwyciło tzw. weselnych napalenców wiec dziewczyny były zostawione same sobie. Kazda chciała byc kulturalna i skromna i mi tez to sie udzieliło, ale jak dłuzej posiedziałam w tym towarzystwie to zauwazyłam, ze tak byc nie powinno. Nie wiem jak to jest na innych weselach, ale na tym polewali wyłącznie mezczyzni, butelka była w dosc słabym obiegu wsrod dziewczyn bo wszystkie czekały na faceta siedzacego niedaleko az on raczy je zauwazyc. W koncu złapałam butlke sama, bo nie lubie jak ktos za mnie decyduje i zaczełam polewac, nikogo nie zmuszałam do picia.
Atmosfera sie rozluzniła. Moze to smutne, a moze nie, ale alkohol mi pomógł. Nawet wziełam udział w konkursach, pewnie dlatego, ze wcale nie były oblesne.
Pamietam jeszcze jedno, i tu mam troche problem, nadal nie wiem co mam o tym myslec i troche sie wstydze. Otóz na takich uroczystosciach zdaje sie, ze jest jakas ksiega, gdzie goscie cos tam wpisuja, na tym weselu wciaz była pusta, ludzie podchodzili i odchodzili, nikt nic nie pisał. Taki rejsowski problem, kto zacznie pierwszy, nie myslac długo postanowiłam zadziałac, a ze nie mam doswiadczenia w takich sprawach i na ogół robie na opak tak i było tym razem. Podeszłam do ksiegi zaczełam cos wypisywac w bardzo przyjacielskim tonie, opatrzyłam to odpowiednimi rysunkami, reszta grupy, która wczesniej deklarowała sie dokonac wpisu zrezygnowała i uciekła. Nie pamietam dokładnie co napisałam, ale pewnie dla wiekszosci był to jedynie jakies pijackie bazgroły. W momencie gdy to pisałam czułam sie jak dzieciak, miałam ochote cos zrobic i zrobiłam bez wzgledu na konsekwencje, wydawało mi sie to smieszne a dla innych było to koronnym dowodem, ze pewnie mam powazny problem alkoholowy.
Kilka lat temu brałam udział w weselu mojej kolezanki, z która byłam dosc "blisko", miałam pojawic sie z osoba towarzyszaca (kolega), ale on w ostatniej chwili spanikował, nie wiedziałam co mam zrobic, zadzwoniłam do kolezanki i powiedziałam, ze nie wiem czy przyjde, wiedziałam, ze wiele dla niej to znaczy, zeby ta uroczystosc była udana. Sama nie miała łatwego zycia i marzyła o mężu i dzieciach, ludzie maja rózne marzenia takie było jej marzenie. Zdecydowałam, ze jednak pójde, na weselu była grupka samotnych dziewczyn czy jak tam ktos woli singielek. Wszystkie przerazone, traktowane z pewna pogarda w oczach par i pobłazliwie ze strony mezczyzn. Moje oko nie wychwyciło tzw. weselnych napalenców wiec dziewczyny były zostawione same sobie. Kazda chciała byc kulturalna i skromna i mi tez to sie udzieliło, ale jak dłuzej posiedziałam w tym towarzystwie to zauwazyłam, ze tak byc nie powinno. Nie wiem jak to jest na innych weselach, ale na tym polewali wyłącznie mezczyzni, butelka była w dosc słabym obiegu wsrod dziewczyn bo wszystkie czekały na faceta siedzacego niedaleko az on raczy je zauwazyc. W koncu złapałam butlke sama, bo nie lubie jak ktos za mnie decyduje i zaczełam polewac, nikogo nie zmuszałam do picia.
Atmosfera sie rozluzniła. Moze to smutne, a moze nie, ale alkohol mi pomógł. Nawet wziełam udział w konkursach, pewnie dlatego, ze wcale nie były oblesne.
Pamietam jeszcze jedno, i tu mam troche problem, nadal nie wiem co mam o tym myslec i troche sie wstydze. Otóz na takich uroczystosciach zdaje sie, ze jest jakas ksiega, gdzie goscie cos tam wpisuja, na tym weselu wciaz była pusta, ludzie podchodzili i odchodzili, nikt nic nie pisał. Taki rejsowski problem, kto zacznie pierwszy, nie myslac długo postanowiłam zadziałac, a ze nie mam doswiadczenia w takich sprawach i na ogół robie na opak tak i było tym razem. Podeszłam do ksiegi zaczełam cos wypisywac w bardzo przyjacielskim tonie, opatrzyłam to odpowiednimi rysunkami, reszta grupy, która wczesniej deklarowała sie dokonac wpisu zrezygnowała i uciekła. Nie pamietam dokładnie co napisałam, ale pewnie dla wiekszosci był to jedynie jakies pijackie bazgroły. W momencie gdy to pisałam czułam sie jak dzieciak, miałam ochote cos zrobic i zrobiłam bez wzgledu na konsekwencje, wydawało mi sie to smieszne a dla innych było to koronnym dowodem, ze pewnie mam powazny problem alkoholowy.