23 Kwi 2013, Wto 18:12, PID: 348105
Wesela? Hate hate hate!
Udało mi się wymigać od jednego w zeszłym tygodniu, ale czeka mnie jeszcze jedno za kilka miesięcy, na które chciałabym pójść i chociaż raz nie wydziwiać... no i się nie zbłaźnić.
Nie mam kogo zaprosić, nie umiem tańczyć, nienawidzę nosić sukienek, żywię od dziecka nienawiść do muzyki weselnej (wiem dlaczego wszyscy tyle piją, na trzeźwo też nie mogę tego przetrawić...) no i jak wspominaliście wcześniej - oglądanie się później na kamerze przypomina mi tylko więcej sytuacji, których nie chcę pamiętać.
I jeśli kiedykolwiek będę miała okazję mieć ślub, to wesele sobie z radością podaruję, albo zrobię kameralne, żebym znała i lubiła wszystkich, których zaproszę. Mnie ktoś zaprasza a ja nie wiem kto to, bo jestem najmłodsza z rodziny... no sorry, że nie pamiętam ludzi których widziałam raz jeden 15 lat temu albo nawet tylko 8 na innym weselu i coś tam z twarzy kojarzę Równie dobrze mógłby mnie na wesele zaprosić pan Staszek Kowalski z Koziej Wólki - w równym stopniu go znam.
I wszyscy wydziwiają.
Raz mi się upiekło, bo tydzień wcześniej zachorowałam i do szpitala na ileś tam dni I lepiej mi było jak mnie przyszli odwiedzić niż jakbym musiała na wesele iść, ale to była ta sympatyczniejsza część mojej rodziny, więc w sumie mogłabym iść.
A co teraz pocznę ze sobą, nie wiem...
Przypomniałam sobie, że jakiś rok temu moja "przyjaciółka" chciała mnie wrobić w wesele, powiedziała swojemu znajomemu, żeby mnie zaprosił. Może mi ktoś wytłumaczyć czemu mi to zrobiła, kiedy tyle razy jej mówiłam, że nienawidzę wesel??? A w dodatku chłopak mi ledwo do ramienia sięgał, także już bardziej ze względu wygody w tańcu to był poroniony pomysł... oczywiście odmówiłam, i to ja miałam wyrzuty sumienia, że ktoś szuka kogoś tak jak ja czasami przed weselem panikuję.. a 'ktoś' mu odmówi. Mam nadzieję, że nikt mnie w coś takiego nie wpakuje więcej. Hipokrytka ze mnie Ale ja się nie nadaję na osobę towarzyszącą... co mam komuś zabawę psuć... damn
Udało mi się wymigać od jednego w zeszłym tygodniu, ale czeka mnie jeszcze jedno za kilka miesięcy, na które chciałabym pójść i chociaż raz nie wydziwiać... no i się nie zbłaźnić.
Nie mam kogo zaprosić, nie umiem tańczyć, nienawidzę nosić sukienek, żywię od dziecka nienawiść do muzyki weselnej (wiem dlaczego wszyscy tyle piją, na trzeźwo też nie mogę tego przetrawić...) no i jak wspominaliście wcześniej - oglądanie się później na kamerze przypomina mi tylko więcej sytuacji, których nie chcę pamiętać.
I jeśli kiedykolwiek będę miała okazję mieć ślub, to wesele sobie z radością podaruję, albo zrobię kameralne, żebym znała i lubiła wszystkich, których zaproszę. Mnie ktoś zaprasza a ja nie wiem kto to, bo jestem najmłodsza z rodziny... no sorry, że nie pamiętam ludzi których widziałam raz jeden 15 lat temu albo nawet tylko 8 na innym weselu i coś tam z twarzy kojarzę Równie dobrze mógłby mnie na wesele zaprosić pan Staszek Kowalski z Koziej Wólki - w równym stopniu go znam.
I wszyscy wydziwiają.
Raz mi się upiekło, bo tydzień wcześniej zachorowałam i do szpitala na ileś tam dni I lepiej mi było jak mnie przyszli odwiedzić niż jakbym musiała na wesele iść, ale to była ta sympatyczniejsza część mojej rodziny, więc w sumie mogłabym iść.
A co teraz pocznę ze sobą, nie wiem...
Przypomniałam sobie, że jakiś rok temu moja "przyjaciółka" chciała mnie wrobić w wesele, powiedziała swojemu znajomemu, żeby mnie zaprosił. Może mi ktoś wytłumaczyć czemu mi to zrobiła, kiedy tyle razy jej mówiłam, że nienawidzę wesel??? A w dodatku chłopak mi ledwo do ramienia sięgał, także już bardziej ze względu wygody w tańcu to był poroniony pomysł... oczywiście odmówiłam, i to ja miałam wyrzuty sumienia, że ktoś szuka kogoś tak jak ja czasami przed weselem panikuję.. a 'ktoś' mu odmówi. Mam nadzieję, że nikt mnie w coś takiego nie wpakuje więcej. Hipokrytka ze mnie Ale ja się nie nadaję na osobę towarzyszącą... co mam komuś zabawę psuć... damn