30 Maj 2013, Czw 16:44, PID: 352835
Mam miesiąc, żeby się ogarnąć i zdecydować czy idę sama czy psychicznie się męczę i myślę, czy mam jakiś znajomych do zaproszenia, bo przeważający procent moich znajomych to dziewczyny.
Powiedziano mi, że pewnie może być potrzeba pogadać po angielsku. Radzę sobie z rozumieniem, ale z rozmową już nie, oto kolejna okazja do zrobienia z siebie głupka.
Oczywiście z tą 20:00 masz rację, ale to męczące nie mieć się do kogo odezwać Wiem, że raz mówię, że z kimś tam nie chcę dużo gadać, a za chwilę stwierdzam, że nie będę się miała do kogo odezwać... Po prostu zależy KTO to jest. Przy dobrych znajomych gadam aż za dużo, nie przejmuję się jak palnę głupotę, bo się przynajmniej pośmiejemy. Ludzie, którzy mnie tak dobrze nie znają jednak nie są dla mnie dobrym towarzystwem do rozmów czy żartów.
P.S. A nie, zresztą nie powinnam się tym przejmować. Właśnie matka się na mnie wydarła że nie poszłam w "wielkie święto" do kościoła i że bez boga to ani do proga i dlatego się dostałam na studia i nie utrzymałam się na nich.
Gdybym miała możliwość znaleźć dobrą pracę, żebym mogła się wyprowadzić, to olałabym rodzinę i wykańczające wesela i wyprowadziłabym się na drugi koniec Polski.
Chyba miałam mały napad histerii.
Mniejsza z weselem
Powiedziano mi, że pewnie może być potrzeba pogadać po angielsku. Radzę sobie z rozumieniem, ale z rozmową już nie, oto kolejna okazja do zrobienia z siebie głupka.
Oczywiście z tą 20:00 masz rację, ale to męczące nie mieć się do kogo odezwać Wiem, że raz mówię, że z kimś tam nie chcę dużo gadać, a za chwilę stwierdzam, że nie będę się miała do kogo odezwać... Po prostu zależy KTO to jest. Przy dobrych znajomych gadam aż za dużo, nie przejmuję się jak palnę głupotę, bo się przynajmniej pośmiejemy. Ludzie, którzy mnie tak dobrze nie znają jednak nie są dla mnie dobrym towarzystwem do rozmów czy żartów.
P.S. A nie, zresztą nie powinnam się tym przejmować. Właśnie matka się na mnie wydarła że nie poszłam w "wielkie święto" do kościoła i że bez boga to ani do proga i dlatego się dostałam na studia i nie utrzymałam się na nich.
Gdybym miała możliwość znaleźć dobrą pracę, żebym mogła się wyprowadzić, to olałabym rodzinę i wykańczające wesela i wyprowadziłabym się na drugi koniec Polski.
Chyba miałam mały napad histerii.
Mniejsza z weselem