10 Gru 2013, Wto 15:39, PID: 372812
No tak, nic na siłę. Zieleniny to jakby przeciwny biegun do czekolady i słodyczy więc trudno może być się przekonać od razu. Polecam na początek świeżą, młodą i soczystą pietruszkę naciową, jest słodka, krucha i bardzo przyjemnie się zajada.
Odnośnie "smakowania" dodam tylko, że to jest kwestia bardzo względna i upodobania smakowe podlegają zmianom. Zbyt duża rewolucja w odżywianiu może być oczywiście irytująca (zanim organizm zdąży się przestawić), dlatego jestem zwolennikiem łagodnych i stopniowych modyfikacji. Ja np. w dalszym ciągu odczuwam pewien psychiczny ciąg do czekolady i przemysłowych słodkości ale kiedy się skuszę to te smaki mi już nie odpowiadają, przeciwnie mam wrażenie, że smakują "płasko i jałowo". Z drugiej strony nadal czuję małą psychologiczną motywację np. do robienia sobie surówki z warzyw korzeniowych ale kiedy ją zajadam to tak mi smakuje, że jestem "żywcem wniebowzięty" :-D
Zmiany w odżywianiu kojarzą się ludziom z czymś nieprzyjemnym, z wyrzekaniem się przyjemności i jakimś cierpieniem ale to tylko taki szkodliwy stereotyp. Zmiana wymaga naturalnie pewnej pracy, cierpliwości i łagodnego, rozsądnego podejścia ale jeżeli robi się to "po swojemu" - tak jak nam pasuje to wrażenia są przy tym wyłącznie pozytywne
Odnośnie "smakowania" dodam tylko, że to jest kwestia bardzo względna i upodobania smakowe podlegają zmianom. Zbyt duża rewolucja w odżywianiu może być oczywiście irytująca (zanim organizm zdąży się przestawić), dlatego jestem zwolennikiem łagodnych i stopniowych modyfikacji. Ja np. w dalszym ciągu odczuwam pewien psychiczny ciąg do czekolady i przemysłowych słodkości ale kiedy się skuszę to te smaki mi już nie odpowiadają, przeciwnie mam wrażenie, że smakują "płasko i jałowo". Z drugiej strony nadal czuję małą psychologiczną motywację np. do robienia sobie surówki z warzyw korzeniowych ale kiedy ją zajadam to tak mi smakuje, że jestem "żywcem wniebowzięty" :-D
Zmiany w odżywianiu kojarzą się ludziom z czymś nieprzyjemnym, z wyrzekaniem się przyjemności i jakimś cierpieniem ale to tylko taki szkodliwy stereotyp. Zmiana wymaga naturalnie pewnej pracy, cierpliwości i łagodnego, rozsądnego podejścia ale jeżeli robi się to "po swojemu" - tak jak nam pasuje to wrażenia są przy tym wyłącznie pozytywne