30 Lip 2009, Czw 5:27, PID: 166622
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Lip 2009, Czw 5:36 przez singiel1980rok.)
Ja mam niską samoocenę, tak na prawdę to wręcz zerową. Kompleksów mam tyle, że mógłbym nimi obdarować cały Włocławek i całą gminę i jeszcze by trochę zostało dla Torunia ) Może to brzmi śmiesznie, ale taka jest prawda. Jestem jednym chodzącym kompleksem, składam się z samych kompleksów. Nie potrafię wymienić nawet jednej dobrej cechy u mnie, ale wady mogę wymieniać przez godzinę. Jestem bardzo nieśmiały, zamknięty w sobie, od ponad 3 lat choruję na depresję, czuję się totalnie bezwartościowym, pod każdym względem, jeszcze mój ojciec od małego dziecka mi wmawiał że jestem wszystkiemu winien, że jestem nikim, że jestem zerem, że bez niego sobie nie poradzę, że bez niego "zdechnę z głodu", mówi mi że nic nie potrafię, mówi że jestem prostakiem, bo nie mam matury, tylko zawodówkę (kucharz) i liceum wieczorowe (informatyk) - bez matury. A tata jest po studiach. Krzyczy na mnie przy obcych ludziach(jak czasem do mnie przyjeżdża), traktuje mnie jak upośledzone, małe dziecko, całkowicie mnie ubezwłasnowolnił, uzależnił od siebie, jestem nieporadny życiowo i cokolwiek chcę to od razu dzwonię do ojca bo bez niego to nie potrafię(chodzi o załatwianie spraw w urzędzie itp). Nigdy od ojca nie usłyszałem dobrego słowa, nigdy mi nie powiedział że coś dobrze zrobiłem, a jak powiedział, to tylko wtedy kiedy się o to kilka razy upomniałem i to jeszcze z wielkiej łaski na "odczepnego", ale co robię źle, to potrafi mi mówić całymi godzinami. A jak coś zrobię, napracuję się, coś mi dobrze wyjdzie(tak jest nawet teraz w wieku 29 lat) i mówię tacie o tym, to tata od razu zmienia temat, nie pochwali mnie. Tak było zawsze. Jak zarobię pieniądze, to mój ojciec potrafi przy obcej osobie powiedzieć "te twoje pieniądze są g... warte", jak ja kiedyś będąc z tatą na rybach złowiłem dużą rybę(większą niż tata), to tata "etam udało ci się" i cały czas mówił jaka to jego ryba jest piękna, mimo że mniejsza od mojej. Już wiele razy przy obcej osobie powiedział(w mojej obecności) "on gdyby nie ja, to już dawno by zdechł z głodu", poniża mnie, ośmiesza przy wszystkich, mówi mi że mam za wysokie mniemanie o sobie, za wysokie ambicje i że to nie pasuje do mojego "nędznego" wykształcenia, że nie powinienem mieć honoru, nie powinienem używać skomplikowanego języka, bo jestem tylko "prostakiem". Tata zawsze powtarza "dzieci i ryby głosu nie mają". Ja nie mam prawa nawet mieć własnego zdania, to znaczy mogę mieć ale w ostateczności i tak będzie tak jak tata chce. A jak próbuję się sprzeciwiać, to od razu krzyki, szarpanie, tupanie, pokazywanie nerwów i jeszcze(jak jest u mnie w domu), robienie mi wstydu przy moich sąsiadach.