29 Sty 2018, Pon 14:28, PID: 728127
Ja mogę mówić tylko za siebie, miej to na uwadze, szczególnie, że czystym OU nie jestem, a i cały czas do końca sam nie wiem czemu tak się dzieje. Generalnie ciężko powiedzieć co się czuje, bo jednak cały czas bliżej mi do stwierdzenia, że po prostu tak mam i tyle. : P To trochę tak jakbyś miała w sobie chęć bycia z kimś, poznania tej osoby i w tym samym czasie silną potrzebę odcięcia się od niej. Po prostu odczuwasz duży dyskomfort, nawet nie tyle w momencie kiedy jesteś z tą osobą, tylko będąc samemu w myślach. W toku terapii, z odrobiną sugestii terapeuty doszedłem do wniosku, że duży problem leży w lęku przed odrzuceniem, czy też przed bliskością, ale to wynika z tego pierwszego, stąd tendencja do ucinania znajomości plus problemy z zaangażowaniem się w nie i tu w sumie nie ma znaczenia czy jest to znajomość koleżeńska, czy jakaś inna, to są mechanizmy obronne, na które generalnie nie ma się większego wpływu, wiadomo im bardziej się zaangażujesz, tym bardziej boli odrzucenie. Do tego niska samoocena, wstyd, myśli typu, "nie powinienem mieć żadnych znajomych, bo sobie nie zasłużyłem, o partnerce nawet nie wspominając", co mocno sprzyja zrywaniu znajomości. Do tego jeśli kolega jest po tylu nieudanych związkach, to może bać się znowu w to włazić, wiadomo, to się wiąże z przykrymi przeżyciami i u siebie i tej drugiej osoby. U mnie jakiekolwiek próby utrzymania znajomości z ludźmi z terapii, już nawet nie tylko z tą konkretną koleżanką, kończyły się uczuciem dyskomfortu, napięcia, trudno powiedzieć w sumie, każda myśl o napisaniu do tych ludzi, rozmowie z nimi mnie zwyczajnie uwierały, (a na terapii było ok i nawet lubiłem z nimi posiedzieć) na tyle, że kończy się na tym, że wolę nie mieć żadnych znajomych, jest mi wtedy zwyczajnie lżej. : P Nom, chyba tyle, jakoś specjalnie Ci pewnie niczego nie rozjaśniłem, ale lepiej nie wytłumaczę, problemem przy zaburzeniach osobowości jest też to, że takie osoby często same do końca nie wiedzą, dlaczego jest tak jak jest.