18 Lis 2018, Nie 18:32, PID: 771993
(17 Lis 2018, Sob 15:11)lauradelvalle napisał(a): Serio dziwię się, że ktoś to zauważył, odczuwam zupełnie tak samo i po cichu liczyłam na taki komentarz. Wydaje się, że to co mam/mamy nie jest typową fobią społeczną, czy zaburzeniami osobowości - albo to jakieś smutne combo, albo w ogóle coś, czego nikt jeszcze nie zauważył. Zawsze miałam wrażenie, że nie pasuję pod żadne schematy i między innymi dlatego ciągle pozostaję niezauważona. Jeśli ktoś ma fobię społeczną i czuje się inny, to ja czuję się jeszcze "inniejsza" od niego.Sporo użytkowników tutaj ma tutaj smutne kombo.
Czy to poczucie "inniejszości" daje Ci nutkę wywyższenia, satysfakcji?
Bywa, że objawy, przez które cierpimy, dają też nam jakieś korzyści (choćby taką, że sami przed sobą uważamy się za wyjątkowych), przez co trudno się ich pozbyć.
(17 Lis 2018, Sob 18:28)lauradelvalle napisał(a): Wiem, że mogę się wydawać irytująca, bo zawsze wszystko krytykuję i rzadko co mi pasuje, a to odrzuca ludzi, ale kto nie krytykuje, ten nie ma szans na poprawę (chociaż nie twierdzę, że mam jakąś szansę...). Jestem naprawdę jakaś dziwna, bo wydaję mi się, że ludziom robi się lepiej od ciepłych słówek (które według mnie dają złudne poczucie, że nie jest się samemu), a mi one w ogóle nie dają żadnego szczęścia ani zachęty do życia. Znowu się rozpisałam niepotrzebnie, chociaż wiem, że nikogo nie obchodzi moje zdanie, ale przecież prędzej czy później i tak się zabiję, więc co mam do stracenia.
Obchodzi, czego wyrazem jest liczba osób, które udzielają się w wątku. Niektórzy nie mają nieskończenie wiele czasu na siedzenie na forum, ale jednak część tego poświęcają na pisanie w tym wątku.
(17 Lis 2018, Sob 18:28)lauradelvalle napisał(a): Jednak to nie zmienia faktu, że autyzm jest bardziej rozumiany od "tego czegoś czym jestem". Dla takich jak ja brakuje takich miejsc, takiego azylu, gdzie ludzie mogliby poczuć, że jednak jest dla nich jakieś miejsce na ziemi, że jednak mają jakąś przyszłość i mogą zdobyć znajomych, a może nawet przyjaciół. Jednak, jeśli tacy ludzie istnieją, są to zapewne jednostki, a nikt nie będzie się przejmował jednostkami.
(17 Lis 2018, Sob 18:28)lauradelvalle napisał(a): To ze mną było odwrotnie, bo mnie matka siłą zaciągała do psychologów/psychiatrów i nic mi nie pomogli, ale jeśli uważasz, że Tobie pomogą to możesz próbować.
Zawsze byłam do nich krytycznie nastawiona, bo uważam, że po prostu nie potrafią pomóc ludziom z takimi przypadłościami.
Takie przypadłości (nazwijmy to roboczo zaburzeniami osobowości) są ciężkie do leczenia dla psychiatrów, psychologów. Pacjenci z zaburzeniami osobowości wymagają długiej terapii, niekiedy źle współpracują, rezygnują w trakcie, czasem są irytujący i te emocje udzielają się specjalistom.
Są jednak terapeuci, którzy się specjalizują właśnie w takich przypadkach. Są też i oddziały im dedykowane. Podstawą jest jednak Twoja motywacja do pracy.
Rozumiem, że sformułowanie "motywacja do pracy nad sobą" może być irytujące, bo takie jest i dla mnie. Przy średniej motywacji też coś można uzyskać.
Polecam też udzielanie się w innych wątkach, żeby nie skupiać się tylko na swojej nieadekwatności.