26 Lut 2019, Wto 14:42, PID: 784120
myślę, że jeśli w kulturze istnieje problem niejasnej definicji narkotyku, to jest to raczej problem ludzi, używających różnych definicji do określenia tej samej grupy substancji (jest to problem ludzi, a nie definicji). Trzeba się zdecydować na jedną definicję. Przykładowo, jeśli "narkotykami uznajemy wszystkie substancje, które mają działanie narkotyczne" (wiem że tautologia, ale nie chce mi się rozwijać), tą będą nimi amfetamina i nikotyna (i chyba zresztą taka jest definicja medyczna). Według mnie, lepiej byłoby dodać jeszcze aspekt prawny (ze względu na przeciętnego człowieka, bo uwzględnia "kwestie kulturowe"), że "narkotyki to substancje mające działanie narkotyczne, które są zakazane przez prawo". (Ale ma to mniejsze znaczenie niż przyjęcie jednej, prostej definicji).
Nie ma za bardzo sensu wciągać do definicji narkotyku tego w jaki sposób jest używany, albo jakie są intencje używających, kto jaką ma wytrzymałość itp., bo trzeba by taką definicję tworzyć oddzielnie dla każdej substancji i każdego człowieka.
A tak swoją drogą, prawo jest niekoniecznie po to, by stać nad nami jak niewyrozumiały rodzic i zakazywać nam dobrej zabawy, ale prędzej po to by chronić społeczeństwo. No bo kto i za co, miałby potem leczyć rzesze rozećpanych ludzi, walających się po ulicach?
Nie ma za bardzo sensu wciągać do definicji narkotyku tego w jaki sposób jest używany, albo jakie są intencje używających, kto jaką ma wytrzymałość itp., bo trzeba by taką definicję tworzyć oddzielnie dla każdej substancji i każdego człowieka.
A tak swoją drogą, prawo jest niekoniecznie po to, by stać nad nami jak niewyrozumiały rodzic i zakazywać nam dobrej zabawy, ale prędzej po to by chronić społeczeństwo. No bo kto i za co, miałby potem leczyć rzesze rozećpanych ludzi, walających się po ulicach?