08 Maj 2019, Śro 19:31, PID: 791540
Hej lvs, znam to bardzo dobrze, teraz na starość już mi przeszło, ale dawniej robiłam tak samo. Robiłam – bo sami decydujemy o tym, by się tak "nieszczęśliwie" zauroczyć. Zadaj sobie pytanie, co Ci daje takie zakochiwanie się? Na pewno jest odskocznią od stresu związanego z nowym środowiskiem, przyjemny koktajl hormonalny jakim zalewamy sobie mózg pozwala dawać sobie radę z różnymi zadaniami, m.in. poprzez zapewnienie nam odpowiedniego dystansu. Generalnie nowe miejsce zamieszkania czy pracy wiążą się z euforią i ekscytacją, które łatwo przenieść na dany obiekt. Rozwiązaniem tutaj mogłoby być pozostanie w jednym miejscu, lub powrót do jakiegoś, gdzie nie byliśmy zakochani, ale to raczej kontrproduktywne jeśli chodzi o rozwój osobisty, a to cel wyższy. No i czy rzeczywiście te zauroczenia są czymś złym? Jeśli dobrze się sobie przyjrzysz to zapewne odkryjesz, że to "cierpienie" nimi wywołane jest w gruncie rzeczy dla Ciebie w jakimś sensie przyjemne. Może być też praktyczne, bo dzięki niemu nie zakochasz się w kimś innym, z kim miałbyś realną szansę stworzyć związek, a potem gorzko tego żałować i cierpieć dużo bardziej. (I oprócz tego wpaść np. w realne bagno alimentów na następne 20 lat, ciągania się po sądach etc)