25 Gru 2012, Wto 2:12, PID: 331670
A ja wam powiem, że o ile w ostatnich latach miałem dość pesymistyczne podejście do świąt, to tym razem podszedłem do nich optymistycznie - i powiem wam, że to przyniosło efekty Co prawda popsuło się po wyjściu części rodziny na ich drugą Wigilię i poleciało kilka nieprzyjemnych żartów, niemniej jednak... W dodatku po raz pierwszy zjadłem wszystkie potrawy wigilijnej, choć nie ukrywam, że od pewnego momentu zatkany nos zabijał smak wszystkich potraw - choć może to i dobrze, bo dzięki temu pierogi z kapustą były całkiem znośne
To, do czego mógłbym się przyczepić, to fakt, że poganiano mnie ze składaniem życzeń - a przecież wartościowe życzenia (zazwyczaj) nie mogą być powiedziane w pięć sekund. Ja od kilku lat staram się życzyć z rozwagą, zastanawiając się, jakie są potrzeby mojego partnera (lub mojej partnerki) przy dzieleniu się opłatkiem - to dla mnie jeden z ważniejszych momentów podczas świąt. Smuci też refleksja, że, generalnie, to, z czego mogliśmy być dumni w rodzinie od strony mamy, czyli nasze silne kontakty, zaczyna się poluzowywać.
Ostateczny bilans jest jednak pozytywny, najlepszy w ciągu ostatnich kilku lat. Nie zmienia to faktu, że wciąż chciałbym spróbować, jak to jest spędzić święta poza krajem urodzenia... Hmm, może na Wielkanoc?
To, do czego mógłbym się przyczepić, to fakt, że poganiano mnie ze składaniem życzeń - a przecież wartościowe życzenia (zazwyczaj) nie mogą być powiedziane w pięć sekund. Ja od kilku lat staram się życzyć z rozwagą, zastanawiając się, jakie są potrzeby mojego partnera (lub mojej partnerki) przy dzieleniu się opłatkiem - to dla mnie jeden z ważniejszych momentów podczas świąt. Smuci też refleksja, że, generalnie, to, z czego mogliśmy być dumni w rodzinie od strony mamy, czyli nasze silne kontakty, zaczyna się poluzowywać.
Ostateczny bilans jest jednak pozytywny, najlepszy w ciągu ostatnich kilku lat. Nie zmienia to faktu, że wciąż chciałbym spróbować, jak to jest spędzić święta poza krajem urodzenia... Hmm, może na Wielkanoc?