21 Cze 2010, Pon 19:56, PID: 211343
Miałam problem z zabraniem się za odpowiedź. Bo obawiałam się, że skupi się ona na "pokazywaniu" mojej sytuacji.
Dlatego ucieczka tym razem byłaby już chyba tylko jednoznaczna ze śmiercią.
Jednak publicznie nie chcę za dużo o sobie pisać.
Niestety, muszę się znowu odwołać do tego, że nie znasz mojej sytuacji.
W każdym razie nie mogę dopuścić do ów "nowego etapu".
Przez sześć dni nie wyzdrowieję, ale mogę złapać choć trochę równowagi, żeby paraliżująca panika odpuściła.
Wiem, że z boku można spojrzec na to trzeźwo. Gdybym stała z boku, to bym sie pewnie niczego nie bała. Pamiętam jak egzamin zawaliłam jeden raz (nie podeszłam do niego wcale, bo lęk mnie tak paraliżował, że nie byłam w stanie się zupełnie do tego egzaminu przygotowac), miałam podejsc za pół roku z inną grupą, znów zawaliłam (sytuacja się powtórzyła). No a za kolejne pół roku, to juz wiedziałam, ze to ostatnia szansa, a za dużo kasy w tą szkołę włożyłam, żeby tak se odpuścić papier.
No ale już na trzy miesiące wczesniej lęk o tym egzaminie paraliżował mnie. ja jedna wiem co przeszłam. Nie wiem czy ten papier wart był tej ceny. Ale po fakcie oczywiście uwierzyc nie mogłam w to, co sie ze mną działo... Po co się było bać? toż to tylko egzamin jakiś...
Sytuacja się powtarza. Byłam chora od lęku, miałam spaczony obraz tego, z czym miałam się zmierzyc i teraz też jest tak samo.
Jakie refleksje... Za długo by pisać. Każda była inna, co innego wniosła.
Ja zawsze byłam antylekowa, stawiałam na psychoterapie.
Ale też nieskuteczne były u mnie próby z lekami.
Od niespełna dwóch lat jestem na lekkich antydepresantch, które też nie działają wg mnie, ale może się mylę. Ostatnio chodzi mi po głowie, żeby je odstawić.
Równolegle z pracą mam rozpocząć kolejną psychoterapię, ale nie wiem czy dam rade ciągnąć jedno i drugie. Ale chciałabym. Możliwe, że dobrym rozwiązaniem byłoby podjecie terapii indywidualnej długoterminowo, ale prywatnie to nie jest mozliwe ze względów finansowych, a innej możliwości obecnie nie ma.
Dziękuję za odpowiedź
i pozdrawiam Cię serdecznie, Zoe.
Cytat:Piasałam w innym temacie o uruchamainiu własnych (często nieuświadomionych) zasobów w krytycznej sytuacji. Nie rzadko dzieje się tak właśnie wtedy gdy jest się zdanym TYLKO na siebie.Też tak uważam.
Bo właśnie wtedy sami musimy konfrontować się z rzeczywistością bez uników, ucieczek.
Dlatego ucieczka tym razem byłaby już chyba tylko jednoznaczna ze śmiercią.
Cytat: Okazuje się wówczas, że bardziej nas przerażają wyobrażenia o X, niż realny X.Z tym sie nie zgadzam : ) Przynajmniej w moim przypadku.
Cytat:Ja żeby dodać sobie otuchy często mówię sobie "no nawet jeśli ....., to przecież słońce nie zgaśnie"No, słońce nie zgaśnie, ale ja bym mogła. Sytuacja u mnie jest poważna.
Jednak publicznie nie chcę za dużo o sobie pisać.
Cytat:Naprawdę nie ma sytuacji bez wyjścia, agrets. Jak zawalę na jednej płaszczyźnie -jest to początek jakiegoś nowego etapu.Ładnie piszesz.
Niestety, muszę się znowu odwołać do tego, że nie znasz mojej sytuacji.
W każdym razie nie mogę dopuścić do ów "nowego etapu".
Cytat:Szalenie ważne jest mieć wobec siebie realne oczekiwania, dlatego nie zakładaj sobie, że musisz się "wyleczyć" z lęków w 6 dni, bo to nierealne.Żartowałam. Po prostu szukam sposobów na wyzwolenie się chociaż trochę z lęku, jaki mnie przeszywa od stóp do głów na samą myśl o tej pracy, żeby nie schować głowy w piasek, zanim ją w ogóle zacznę.
Przez sześć dni nie wyzdrowieję, ale mogę złapać choć trochę równowagi, żeby paraliżująca panika odpuściła.
Cytat:Stań mocno na ziemi: bój się... i rób swoje, ale nie zamykaj się w "muszę", nie mogę".Nie potrafię, za dużo obezwładniających emocji na samą myśl.
Polaryzacja nas ogranicza, przestrasza i blokuje, a rzeczywistość nie jest czarno-biała i nie jest tak, że jesteśmy doi czegoś zmuszeni.
Spróbuj zamieniać "muszę", na "chcę, bo"...wówczas zobaczysz jak wiele masz możliwości
Wiem, że z boku można spojrzec na to trzeźwo. Gdybym stała z boku, to bym sie pewnie niczego nie bała. Pamiętam jak egzamin zawaliłam jeden raz (nie podeszłam do niego wcale, bo lęk mnie tak paraliżował, że nie byłam w stanie się zupełnie do tego egzaminu przygotowac), miałam podejsc za pół roku z inną grupą, znów zawaliłam (sytuacja się powtórzyła). No a za kolejne pół roku, to juz wiedziałam, ze to ostatnia szansa, a za dużo kasy w tą szkołę włożyłam, żeby tak se odpuścić papier.
No ale już na trzy miesiące wczesniej lęk o tym egzaminie paraliżował mnie. ja jedna wiem co przeszłam. Nie wiem czy ten papier wart był tej ceny. Ale po fakcie oczywiście uwierzyc nie mogłam w to, co sie ze mną działo... Po co się było bać? toż to tylko egzamin jakiś...
Sytuacja się powtarza. Byłam chora od lęku, miałam spaczony obraz tego, z czym miałam się zmierzyc i teraz też jest tak samo.
Cytat:Fakty są takie: jeśli zawalisz pracę, to...zawalisz prace.Cóż, podziwiam i zazdroszczę zaradności życiowej.
To jeszcze daleko do wylądowania na ulicy.
Kilka lat temu przez kilka m-cy byłam bez pracy. Nie miałam co jeśc i za co opłacić stancji. Zadbałam o zaspokojenie tych podstawowych potrzeb-szukałam pomocy ...w moprze i caritasie.
Dostałam jednorazową pomoc, która pozwoliłą mi uwierzyć, że nie ma sytuacji bez wyjścia.
By napisać i rozesłać porządne cv i lm, chodziłam do Biura Aktywizacji Bezrobotnych, do Urzedu Pracy i korzystając z ich telefonu, komputera, drukarki oraz z pomocą osób tam pracujących wyszłam z rozpaczliwego marazmu w jaki wpadłam...Schowałam dumę w kieszeń, zapomniałam że mam "opory"-wziełam sie za robotę, żeby stanać na nogi.
Póżniej podnosiłam sobie poprzeczkę. Już pracując, szukałam czegoś lepszego. Chciałam pracować w ZUS-ie, więc wkuwałam przepisy i stawiałam się na wszystkie możliwe rekrutacje.
A w miedzyczasie trafiło mi się coś innego...
Cytat:Wracając do Twoich (zacytowanych powyżej) słow: nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielką krzywdę robisz sobie takim myśleniem, które w Twoich oczach skazuje Cię na porażkę, kiedy nie spełniasz TYLKO 1 warunku.Tego nie bardzo rozumiem (?)
Cytat:Jak dawno temu?Głównie grupowe. Ostatnia rok temu.
Indywidualnych czy grupowych?
I jakie masz refleksje na ich temat?
Jakie refleksje... Za długo by pisać. Każda była inna, co innego wniosła.
Cytat:Nie pakuj się w leki, agrets-to droga do nikąd.To tylko tak strsznie zabrzmiało
Może lepiej odpuść sobie psychiatrów, dopóki nie zaczniesz chodzić do psychologa.
Ja zawsze byłam antylekowa, stawiałam na psychoterapie.
Ale też nieskuteczne były u mnie próby z lekami.
Od niespełna dwóch lat jestem na lekkich antydepresantch, które też nie działają wg mnie, ale może się mylę. Ostatnio chodzi mi po głowie, żeby je odstawić.
Równolegle z pracą mam rozpocząć kolejną psychoterapię, ale nie wiem czy dam rade ciągnąć jedno i drugie. Ale chciałabym. Możliwe, że dobrym rozwiązaniem byłoby podjecie terapii indywidualnej długoterminowo, ale prywatnie to nie jest mozliwe ze względów finansowych, a innej możliwości obecnie nie ma.
Dziękuję za odpowiedź
i pozdrawiam Cię serdecznie, Zoe.