06 Sty 2021, Śro 0:24, PID: 834621
Hejka, mi też zdarzało się, to bardzo często. Najczęściej właśnie w jakiejś większej grupce osób, którą albo mało znałem, albo tamta grupka jakoś lepiej się znała i ciężko, było dołączyć do rozmowy. W takich momentach wyłączał mi się mózg, wzrastał poziom kortyzolu i starałem się nawet na siłę ,włączyć do rozmowy, żeby nie wyjść na dziwaka, który tylko siedzi i nic nie mówi. No i najczęściej, mówiłem albo jakieś głupoty, dziwactwa lub robiłem z siebie błazna, byle tylko coś mówić i zaistnieć jakoś w towarzystwie. Moim zdaniem za ten stan odpowiada stres i brak pewności siebie no i "co ludzie o tobie pomyślą". Jako nastolatek miałem z tym mega problem (chęć przynależenia do jakiejś grupy, poczucie bycia gorszym od innych itp.). Teraz jest już trochę lepiej, ale i tak jeszcze dużoooooooo mi brakuję do takiej prawdziwej pewności siebie i nieudawania nikogo ani niczego. Nie wiem jak, to u ciebie dokładnie wygląda, ani co wtedy czujesz, ale mi bardzo pomogła moja praca i tworzenie sobie takich stresowych sytuacji, żeby się do tego przyzwyczaić. Typu wchodzenie do jakiejś gry i gadanie przez mikro albo właśnie w pracy gdzie cały czas musisz gadać z obcymi ludźmi (przynajmniej w moim przypadku). Na początku jest, to mega ciężkie, żeby w ogóle się przełamać, ale potem nawet jak mało gadasz przez ten mikrofon, to przynajmniej w środku odczuwasz taki prawdziwy spokój