24 Lip 2010, Sob 16:54, PID: 215883
A to różnie z tym rzuceniem studiów bywa ;-) Ja się na to zdecydowałam, po pierwszym semestrze i nie żałuję. Kierunek okazał się beznadziejny, niczego konkretnego się tam nie uczyłam. Do tego nie ogarnęłam Wrocławia, wszystko było dla mnie zbyt duże i zbyt przytłaczające, w związku z czym żyłam non toper na stresie, rozregulował mi się cały organizm, a fobia i nerwica lękowa strasznie się powiększyły.
Więc zdecydowałam się rzucić studia, co nie było łatwe, trochę rodzina, zwłaszcza mama, miała z tym problem. Miałam szukać pracy, ale byłam po tym wszystkim tak rozbita, że 3 miesiące się zbierałam, próbowałam uwierzyć, że jestem coś warta, nawet cv nie wysyłałam początkowo, bo stwierdzałam, że się nie nadaje do żadnej pracy.
Teraz coś we mnie pękło i jest naprawdę dobrze. Zrobiłam spory krok, mnóstwo drobnych przełamań, zupełnie inaczej na to wszystko teraz patrzę. I z niecierpliwością czekam na nowy rok akademicki, tym razem wybrałam uczelnię bliżej domu, w mniejszym mieście, liczę, że jakoś to będzie ;-)
Także nawet jak tam źle wybierzecie, albo nie dostaniecie się tam gdzie chcecie, to głowa do góry, bo to nie jest koniec świata, a czasem może to nawet wyjść na dobre ;-)
Więc zdecydowałam się rzucić studia, co nie było łatwe, trochę rodzina, zwłaszcza mama, miała z tym problem. Miałam szukać pracy, ale byłam po tym wszystkim tak rozbita, że 3 miesiące się zbierałam, próbowałam uwierzyć, że jestem coś warta, nawet cv nie wysyłałam początkowo, bo stwierdzałam, że się nie nadaje do żadnej pracy.
Teraz coś we mnie pękło i jest naprawdę dobrze. Zrobiłam spory krok, mnóstwo drobnych przełamań, zupełnie inaczej na to wszystko teraz patrzę. I z niecierpliwością czekam na nowy rok akademicki, tym razem wybrałam uczelnię bliżej domu, w mniejszym mieście, liczę, że jakoś to będzie ;-)
Także nawet jak tam źle wybierzecie, albo nie dostaniecie się tam gdzie chcecie, to głowa do góry, bo to nie jest koniec świata, a czasem może to nawet wyjść na dobre ;-)