25 Paź 2009, Nie 13:40, PID: 182890
do tej pory nie udawałam, zachowywałam się tak jak na mnie przystało, czyli, jak miałam jakiś temat do rozmowy, potrafiłam nawet mówić przez pół godziny, a były dni, że powiedziałam jedno zdanie na godzinę i byłam spięta, na początku znajomości powiedział, że chciałby, abym była przy nim bardziej rozluźniona, odpowiedziałam wtedy, ze długo tak nie będzie, z moim poprzednim facetem byłam na luzie dopiero po 8 latach znajomości (!!!) i to jeszcze nie zawsze, obecny myślał, że kiedyś mi to przejdzie i teraz zaczął zastanawiać się, dlaczego nie przechodzi, on nie rozumie fobii społecznej, bo nie zdaje sobie sprawy, że to mam.
Nienawidzę swojej fobii, nie mogę się tego cholerstwa pozbyć, to dla mnie bagno, które wciąga, a ja ciągle próbuję wydostać się na powierzchnię, trochę mi to przypomina pracę Syzyfa, bez wyjścia.
Nienawidzę swojej fobii, nie mogę się tego cholerstwa pozbyć, to dla mnie bagno, które wciąga, a ja ciągle próbuję wydostać się na powierzchnię, trochę mi to przypomina pracę Syzyfa, bez wyjścia.