16 Lut 2010, Wto 23:57, PID: 196304
WOLF napisał(a):hmm mieszkanie samemu było by fajne ale...czy na dłuższą metę takie super? Jeżeli ma ktoś partnera/partnerkę to tak, zakładają rodzinę, wspólnie dorabiają się.Pomnóż to przez 10 to mniej więcej wyobrazisz sobie moją sytuację. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. To nawet coś więcej niż nadgorliwość, to jak dom wielkiego brata. Do tego nie tylko chcą wiedzieć co robię, ale też mówić co mogę a czego nie w sprawach typu wyjście na pole/wyjazd na miasto rowerem, nawet wyjście po zakupy. To już przegięcie pały jest, nie robię nic złego tymi czynnościami więc mam prawo je wykonywać kiedy chcę. Najfajniej byloby mnie zamknąć przed komputerem, ale w wieku 18 lat tak się nie da bo wypruję flaki z nudów.
Jednak wydaje mi się że niektórzy trochu przesadzają. To że rodzice chcą wiedzieć gdzie idziemy, co robimy jest raczej normalne. Zauważyłem też u siebie coś takiego że jak mama czy tata się pyta gdzie idę to strasznie się denerwuje- ale to jest spowodowane tym że ze mną coś jest nie tak.
a co do pracy tirowca-kiedyś trochę się tym interesowałem i czytałem o tym, ta praca tylko na początku może się wydawać taka fajna. Tak na dobrą sprawę jeżeli ktoś jeździ na trasach miedzynarodowych to po co jemu mieszkanie? Większość czasu spędza się w tirze- taka prawda.
A do pracy kuriera trzeba mieć własny samochód ( więc na początek kilkanaście tys )
Najlepszym wyjściem jest praca busiarza.
Co do mieszkania samemu - ja jestem urodzonym samotnikiem i chyba nigdy nie będę czuł braku drugiej osoby więc po co mi koniecznie partnerka. To jest moje własne życie, zamierzam sam wyjść na lepsze a nie komuś robić dogodną drogę i się do niego dostosowywać. Kiedyś się pomyśli, dzisiaj mam inne problemy niż partnerka z którą mógłbym mieszkać. Poza tym dla mnie raj - samemu mieszkając byłbym tak zawalony zajęciami że nigdy bym się nie nudził.
Co do tirowca to jak to po co mu mieszkanie? No a gdzie kurna ma spać jak wróci z trasy? Jeśli zostanę w domu i powiedzmy w trasie zachłysnę się wolnością do tego stopnia że bede czuł wstręt wracając do domu to jeszcze szybciej niż później spakuję manatki.
Co do pracy tirowca - fajna czy nie, ciężka czy nie - nie trzeba się z nikim integrować, nie można "zepsuć nastroju w zespole" i wylecieć za cichą namową zespołu, nikt nie szumi nad głową w pracy. Kontakty typu załatwienie spraw przy załadunku/rozładunku itp. to formalność jak dla mnie. Przyzwyczaje sie dosyć szybko. W tych kontaktach bede mógł być całkowicie sobą i nikomu atmosfery w zespole nie zepsuję.
Dlatego też te studia to dla mnie totalnie zbędna rzecz. Gdziekolwiek po nich pójdę do pracy będę psuł atmosferę w zespole i po kilku miesiącach nie przedłuża mi umowy i arrivederci.