10 Sty 2010, Nie 15:08, PID: 192860
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Sty 2010, Wto 12:44 przez eric.)
Spoko mam tak samo. Mija z czasem. Wg terapii Richardsa żeby coś stało się automatyczne w mózgu to trzeba długo to ćwiczyć. Po kilku tygodniach czy miesiącach jak będziesz ćwiczył nie-myślenie to stanie się nawykiem.
Ja potrafię się już wyluzować na przykład w zatłoczonym autobusie. Rozglądam się i myślę sobie "przecież nie ma zagrożenia" i zauważalnie odczuwam ustępowanie lęków. Przez długie ćwiczenia i obserwowanie co się wokół mnie dzieje faktycznie dotarło do mnie jaka jest prawda i że ten strach płynie tylko z wyobrażeń. Ale mózg ciągle przygotowuje się na obronę. Teraz "nie ma zagrożenia" ma naprawdę dużą siłę, uwierzyłem w to tak głęboko że jak sobie tak pomyślę i rozglądnę się dookoła to lęk przechodzi w znacznym stopniu. Oczywiście czasami wraca, patrzę w okno, odwracam sie i czuje że znów się lękam "niczego". No więc znów formułka "nie ma zagrożenia" i jeszcze na zabicie nawyku "to tylko zły nawyk". Czasami jak zrobię tak kilka razy to jestem spokojny do samego końca aż wysiądę. Im więcej tak robię tym rzadziej nawyk powraca. Potrzebna jest silna świadomość, ze nie ma zagrożenia i wtedy mózg w to łatwo uwierzy jak powiemy "nie ma zagrożenia". Także wypadałoby rozejrzeć się po autobusie, że każdy robi swoje i nikogo nie obchodzimy, żeby sobie uświadomić rzeczywistość. Świadomość będzie silniejsza i to da "kopa".
Ja potrafię się już wyluzować na przykład w zatłoczonym autobusie. Rozglądam się i myślę sobie "przecież nie ma zagrożenia" i zauważalnie odczuwam ustępowanie lęków. Przez długie ćwiczenia i obserwowanie co się wokół mnie dzieje faktycznie dotarło do mnie jaka jest prawda i że ten strach płynie tylko z wyobrażeń. Ale mózg ciągle przygotowuje się na obronę. Teraz "nie ma zagrożenia" ma naprawdę dużą siłę, uwierzyłem w to tak głęboko że jak sobie tak pomyślę i rozglądnę się dookoła to lęk przechodzi w znacznym stopniu. Oczywiście czasami wraca, patrzę w okno, odwracam sie i czuje że znów się lękam "niczego". No więc znów formułka "nie ma zagrożenia" i jeszcze na zabicie nawyku "to tylko zły nawyk". Czasami jak zrobię tak kilka razy to jestem spokojny do samego końca aż wysiądę. Im więcej tak robię tym rzadziej nawyk powraca. Potrzebna jest silna świadomość, ze nie ma zagrożenia i wtedy mózg w to łatwo uwierzy jak powiemy "nie ma zagrożenia". Także wypadałoby rozejrzeć się po autobusie, że każdy robi swoje i nikogo nie obchodzimy, żeby sobie uświadomić rzeczywistość. Świadomość będzie silniejsza i to da "kopa".