12 Gru 2018, Śro 22:20, PID: 775321
Ekshumuję temat, bo mogę się rękami i nogami podpisać pod tym, co w nim napisaliście.
U mnie to już na pewno podpada pod uzależnienie. Fantazjuję praktycznie w każdym momencie, w którym nie mam zajętej uwagi. Jak tylko nie muszę się na czymś umysłowo skupić w 100% to odpływam. Także aktywność fizyczna / medytacja jako rozwiązanie problemu odpada, bo to są idealne sytuacje, żeby puścić wodze fantazji.
Teraz to już nawet w trakcie czytania/oglądania czegoś, zamiast skupić się na treści, odpływam myślami i tworzę nowe wątki, postacie, zastanawiam się, co bym zrobiła na miejscu bohaterów itd. Nie dość, że odrywam się od rzeczywistości przez książki i filmy, to jeszcze odrywam się od tego odrywania fantazjami..
Najgorsze są momenty, kiedy wracam do rzeczywistości i boleśnie zdaję sobie sprawę z tego co robię i jakie to żałosne. Pół biedy, jeżeli akurat fantazjuję o czymś zupełnie fantastycznym lub nieprawdopodobnym, np. co zrobiłabym z milionem dolarów. Bo takie myśli wydają mi się normalne. Wiadomo, że większość ludzi nigdy tego miliona nie będzie miała, ale każdy się zastanawia czasem "co by było gdyby". Ale jak fantazjuję o czymś, co dla większości ludzi jest normalne i osiągalne (np. trzymanie kogoś za rękę czy posiadanie znajomych, którzy mnie lubią) to już jest na tyle smutne, że czasem doprowadza mnie do płaczu.
Czy ktoś z was poradził sobie skutecznie z tym problemem?
Teraz jak to piszę to jestem zdeterminowana z tym skończyć, ale przy najbliższej okazji pewnie znowu odpłynę..
U mnie to już na pewno podpada pod uzależnienie. Fantazjuję praktycznie w każdym momencie, w którym nie mam zajętej uwagi. Jak tylko nie muszę się na czymś umysłowo skupić w 100% to odpływam. Także aktywność fizyczna / medytacja jako rozwiązanie problemu odpada, bo to są idealne sytuacje, żeby puścić wodze fantazji.
Teraz to już nawet w trakcie czytania/oglądania czegoś, zamiast skupić się na treści, odpływam myślami i tworzę nowe wątki, postacie, zastanawiam się, co bym zrobiła na miejscu bohaterów itd. Nie dość, że odrywam się od rzeczywistości przez książki i filmy, to jeszcze odrywam się od tego odrywania fantazjami..
Najgorsze są momenty, kiedy wracam do rzeczywistości i boleśnie zdaję sobie sprawę z tego co robię i jakie to żałosne. Pół biedy, jeżeli akurat fantazjuję o czymś zupełnie fantastycznym lub nieprawdopodobnym, np. co zrobiłabym z milionem dolarów. Bo takie myśli wydają mi się normalne. Wiadomo, że większość ludzi nigdy tego miliona nie będzie miała, ale każdy się zastanawia czasem "co by było gdyby". Ale jak fantazjuję o czymś, co dla większości ludzi jest normalne i osiągalne (np. trzymanie kogoś za rękę czy posiadanie znajomych, którzy mnie lubią) to już jest na tyle smutne, że czasem doprowadza mnie do płaczu.
Czy ktoś z was poradził sobie skutecznie z tym problemem?
Teraz jak to piszę to jestem zdeterminowana z tym skończyć, ale przy najbliższej okazji pewnie znowu odpłynę..