06 Lut 2021, Sob 11:14, PID: 836992
Ja zaczęłam fantazjować chyba w gimnazjum. Pamiętam, jak przed zaśnięciem tworzyłam sobie najróżniejsze scenariusze. Byłam wtedy w jakiś sensie wyalienowana w klasie i czułam się jak gorszy sort człowieka. Później przyszło liceum, problemy ze snem, wyobrażanie sobie mnie w różnych cudownych sytuacjach. Przyszły studia, ciągnęłam to dalej... aż doszłam do ściany. W październiku tamtego roku wreszcie zrozumiałam, że ja za dużo myślę. W tym sensie, że ja układam sobie sytuację z kimś w głowie, a w życiu realnym nie robię nic, co miałoby doprowadzić coś do skutku. Za dużo przez to straciłam, nie sprawia mi to już żadnej satysfakcji czy radości. Czuję się trochę... jakby moje życie przeleciało mi przez palce. Widzę poprawę w moim zachowaniu, bo już nie analizuje tak drobiazgowo różnych sytuacji i nie nakładam na nie "kalki" alternatywnej mnie z drugiej odrealnionej rzeczywistości.