13 Wrz 2010, Pon 19:13, PID: 222675
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Wrz 2010, Pon 19:14 przez ladyGG.)
Witam serdecznie
Na wstępie chciałabym się przywitać ponieważ to mój pierwszy post i podziękować Wam za "odkrycie" terapii Richardsa
Mam 26 lat i chyba mam fobię społeczną. Piszę chyba ponieważ nie jestem pewna czy poprostu nie jest to zwykła nieśmiałosć. Odkąd pamiętam byłam nieśmiała, ale prowadziłam/prowadzę normalny tryb życia. To znaczy nie mam problemów z pracą, szkołą, mam chłopaka (nie pierwszego), jakiś znajomych itp. Mimo to odczuwam pewien dyskomfort w niektórych stytuacjach społecznych. Nie jest to uczucie stałe, a zmienne zależnie od mojego samopoczucia, sytuacji, otoczenia. Usłyszałam nawet nie dawno że jestem bardzo pewna siebie Ale niestety to nie jest prawda gdyż towarzyszy mi ciągłe obrzydliwe uczucie bycia gorszą od innych i przez to strach ze inni rzeczywiscie tak myślą i mnie nieakceptują.. A to jest straszne wyniszczające uczucie..
Terapię Richardsa stosuję już pół roku z przerwami i powiem jedno : WARTO! Tylko trzeba się do tego naprawdę przyłożyc.. Jestem na 9 badź 10 tygodniu. Reszte sesji czytałam tyle razy, że większośc znam na pamięć. Zdania o akceptacji i prawach znam jak pacierz Nadal nie mam przećwiczonego wolnego mówienia i relaksacji, ale na to cieżko mi znaleźć czas.. Mimo to widzę efekty czyli :
mogę spokojnie zjeść obiad w restauracji bez obsesyjnej myśli "ze wszyscy się na mnie patrzą", rzadziej się czerwienię w związku z czym nie muszę już kłaść kilograma tapety na twarz - zrezygnowałam z niej w ogóle ,
nie rozmyślam ciągle o tym że jestem "inna" zaakcepowałam to i walcze, mogę chodzić po sklepie / ulicy/ pracy bez poczucia ze wszyscy sie na mnie patrza i sie ze mnie smieja, zamiast skupiac sie na sobie skupiam sie na otoczeniu,rozmowcy, mam wiecej wiary w siebie czasami wpadam nawet w samozachwyt (nie wiem czy to zdrowe ); nie rozmyślam już tak dużo o przeszłości (tej złej). Poza terapią Richardsa staram się czytać dużo "pozytywnych" książek, blogów, artykułów, żeby mój mózg maksymalnie przesiągł dobrymi i twórczymi informacjami. Oczywiście nie jest to tak, że przez 100% czasu i w każdej sytuacji jest cudownie. Nadal mam problem z rozmowa w towarzystwie z obcymi ludzmi lub słabo znanymi i czasami tak mnie to paraliżuje że nie jestem w stanie nic z siebie wydusić i przez to wszystkie te negatywne i złe myśli wracją Mimo to wydaje mi się, że i to jestem w stanie pokonać i stać się osobą prawdziwie pewną siebie, ale potrzebuje na to więcej czasu.. Porażki tylko mnie bardziej motywują i tak jak pisał Richards - pokazaują, że proces leczenia się właśnie zaczął... A teraz prośba o info czy ktoś posiada dalsze tygodnie przetłumaczone i może się podzielić :-) ?
Na wstępie chciałabym się przywitać ponieważ to mój pierwszy post i podziękować Wam za "odkrycie" terapii Richardsa
Mam 26 lat i chyba mam fobię społeczną. Piszę chyba ponieważ nie jestem pewna czy poprostu nie jest to zwykła nieśmiałosć. Odkąd pamiętam byłam nieśmiała, ale prowadziłam/prowadzę normalny tryb życia. To znaczy nie mam problemów z pracą, szkołą, mam chłopaka (nie pierwszego), jakiś znajomych itp. Mimo to odczuwam pewien dyskomfort w niektórych stytuacjach społecznych. Nie jest to uczucie stałe, a zmienne zależnie od mojego samopoczucia, sytuacji, otoczenia. Usłyszałam nawet nie dawno że jestem bardzo pewna siebie Ale niestety to nie jest prawda gdyż towarzyszy mi ciągłe obrzydliwe uczucie bycia gorszą od innych i przez to strach ze inni rzeczywiscie tak myślą i mnie nieakceptują.. A to jest straszne wyniszczające uczucie..
Terapię Richardsa stosuję już pół roku z przerwami i powiem jedno : WARTO! Tylko trzeba się do tego naprawdę przyłożyc.. Jestem na 9 badź 10 tygodniu. Reszte sesji czytałam tyle razy, że większośc znam na pamięć. Zdania o akceptacji i prawach znam jak pacierz Nadal nie mam przećwiczonego wolnego mówienia i relaksacji, ale na to cieżko mi znaleźć czas.. Mimo to widzę efekty czyli :
mogę spokojnie zjeść obiad w restauracji bez obsesyjnej myśli "ze wszyscy się na mnie patrzą", rzadziej się czerwienię w związku z czym nie muszę już kłaść kilograma tapety na twarz - zrezygnowałam z niej w ogóle ,
nie rozmyślam ciągle o tym że jestem "inna" zaakcepowałam to i walcze, mogę chodzić po sklepie / ulicy/ pracy bez poczucia ze wszyscy sie na mnie patrza i sie ze mnie smieja, zamiast skupiac sie na sobie skupiam sie na otoczeniu,rozmowcy, mam wiecej wiary w siebie czasami wpadam nawet w samozachwyt (nie wiem czy to zdrowe ); nie rozmyślam już tak dużo o przeszłości (tej złej). Poza terapią Richardsa staram się czytać dużo "pozytywnych" książek, blogów, artykułów, żeby mój mózg maksymalnie przesiągł dobrymi i twórczymi informacjami. Oczywiście nie jest to tak, że przez 100% czasu i w każdej sytuacji jest cudownie. Nadal mam problem z rozmowa w towarzystwie z obcymi ludzmi lub słabo znanymi i czasami tak mnie to paraliżuje że nie jestem w stanie nic z siebie wydusić i przez to wszystkie te negatywne i złe myśli wracją Mimo to wydaje mi się, że i to jestem w stanie pokonać i stać się osobą prawdziwie pewną siebie, ale potrzebuje na to więcej czasu.. Porażki tylko mnie bardziej motywują i tak jak pisał Richards - pokazaują, że proces leczenia się właśnie zaczął... A teraz prośba o info czy ktoś posiada dalsze tygodnie przetłumaczone i może się podzielić :-) ?