19 Maj 2014, Pon 16:08, PID: 393314
Hej witam Was.
Jeśli chodzi o terapię Richardsa to po dość regularnym stosowaniu jej przez 8 tygodni miałam poczucie, że mnie zmienia tzn. mój sposób myślenia i postrzegania siebie i świata na dużo bardziej pozytywny. Kiedyś miałam to samo uczucie jak chodziłam do psychologa (niestety nie dokończyłam terapii ze względu na brak funduszy) i podczas czytania pewnej książki o pokonywaniu lęku (nie pamiętam tytułu). Po 8 tygodniach stosowania terapii nie mogłam dalej jej kontynuwać tak regularnie jak wczesniej bo doszło dużo obowiązków itd. Kiedy przyszedł czas próby czyli wesele krewnego i jeszcze parę innych towarzyskich spotkań nie mogłam sobie przypomnieć NIC. Czarna dziura. Absolutnie żadnych zdań polepszających samopoczucie wykutych przecież wczesniej na pamięć. Dopadał mnie za każdym razem taki stres że nawet teraz jak o tym piszę czuję bół żołądka. Czy to możliwe żeby te 8 tygodni nie wpłyneło w ogóle na mój stan? A wręcz żeby się pogorszył? Pytam Was bo męczę się z moją fobią odkąd skończyłam 13 lat i teraz mam jeden z moich cięższych jej okresów w życiu a dosięgłam już 30-stki. Co prawda mogę przyznac, że mimo mojej fobii wiele w życiu osiągnęłam ale moim największym osiągnięciem w chwili obecnej byłoby zjedzenie w obojętnie jakim towarzystwie posiłku bez żadnej krępacji, stresu itd. Co dla większości ludzi jest proste jak "oddawanie moczu" dla mnie jest horrorem. Z chęcią zamieniłabym się z kimś na inną fobię gdyby tak było można.
Jeśli chodzi o terapię Richardsa to po dość regularnym stosowaniu jej przez 8 tygodni miałam poczucie, że mnie zmienia tzn. mój sposób myślenia i postrzegania siebie i świata na dużo bardziej pozytywny. Kiedyś miałam to samo uczucie jak chodziłam do psychologa (niestety nie dokończyłam terapii ze względu na brak funduszy) i podczas czytania pewnej książki o pokonywaniu lęku (nie pamiętam tytułu). Po 8 tygodniach stosowania terapii nie mogłam dalej jej kontynuwać tak regularnie jak wczesniej bo doszło dużo obowiązków itd. Kiedy przyszedł czas próby czyli wesele krewnego i jeszcze parę innych towarzyskich spotkań nie mogłam sobie przypomnieć NIC. Czarna dziura. Absolutnie żadnych zdań polepszających samopoczucie wykutych przecież wczesniej na pamięć. Dopadał mnie za każdym razem taki stres że nawet teraz jak o tym piszę czuję bół żołądka. Czy to możliwe żeby te 8 tygodni nie wpłyneło w ogóle na mój stan? A wręcz żeby się pogorszył? Pytam Was bo męczę się z moją fobią odkąd skończyłam 13 lat i teraz mam jeden z moich cięższych jej okresów w życiu a dosięgłam już 30-stki. Co prawda mogę przyznac, że mimo mojej fobii wiele w życiu osiągnęłam ale moim największym osiągnięciem w chwili obecnej byłoby zjedzenie w obojętnie jakim towarzystwie posiłku bez żadnej krępacji, stresu itd. Co dla większości ludzi jest proste jak "oddawanie moczu" dla mnie jest horrorem. Z chęcią zamieniłabym się z kimś na inną fobię gdyby tak było można.