12 Gru 2010, Nie 0:23, PID: 231554
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Gru 2010, Nie 0:28 przez Kaszamanna.)
Oj tak, emocje to coś, co baaaardzo trudno mi opanować. Oczywiście te negatywne, a jak. Wszystko sprowadza się do tego, co kto sobie o mnie myśli. Jak ktoś mi dokopie to chodzi mi to po głowie tak długo, aż stosunki z tą osobą nie wrócą do normalnego stanu. Ciężko i stresująco funkcjonować mi w środowisku, które w moim mniemaniu ma mnie za przygłupa. Czuję się w takiej sytuacji jak zbity pies. Próbuję jakoś zamaskować te złe emocje, ale to na nic, bo one i tak się prześlizgną. Ludzie często mówią mi, że jak tak będę się wszystkim przejmować to zwariuję. Mają rację. Całe szczęście reaguję tak tylko i aż wtedy, kiedy jestem skazana na przebywanie z jakimiś osobami. Szkoła, praca itd. Najgorsze jest to, że pod wpływem tej złości, kiedy nie potrafię myślec o niczym innym, naprawdę zdarza mi się zrobić tak głupie rzeczy, że sama nie mogę w to uwierzyć. Przez to pograżam się jeszcze bardziej i bardziej. Skąd się w ogóle taki durny, nieżyciowy charakter wziął na ziemi, no nie wierzę czasami
edit: w ogóle strasznie denerwują mnie starsze osoby, do których z szacunkiem zwracam się per pan/pani a one do mnie ej ty koleżanko. i te osoby, co się tak niby chichrają i mówią "rybko", "kochanie" itd. a jakby co to pierwsze nakablują albo coś. Jak już mowa o emocjach, bo mnie to strasznie wnerwia ostatnio
edit: w ogóle strasznie denerwują mnie starsze osoby, do których z szacunkiem zwracam się per pan/pani a one do mnie ej ty koleżanko. i te osoby, co się tak niby chichrają i mówią "rybko", "kochanie" itd. a jakby co to pierwsze nakablują albo coś. Jak już mowa o emocjach, bo mnie to strasznie wnerwia ostatnio