23 Lip 2012, Pon 3:51, PID: 309898
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Lip 2012, Pon 15:56 przez supernova.)
@Stachv, w moim wypadku kopy w dupsko nie działają. Te bolesne ciągnęły mnie mocno w dół, a te pozytywne (motywujący znajomi, ci bliżsi i dalsi) działały tylko przez chwilę, później wracało stare myślenie.
Dlatego uważam, że coś jest na rzeczy. I to coś bardzo niedobrego, z czym trzeba walczyć, żeby się jeszcze bardziej nie rozlazło.
Edit: dodam tylko, że nie chciałam tutaj niczego wartościować, dzielić lęków na 'lepsze' i 'gorsze', bo taki obiektywny podział jest zwyczajnie niemożliwy. Uważam, że jeżeli jest coś, co wyraźnie rzutuje na moje życie, a ja nie umiem sobie z tym sama poradzić, to jest to problemem.
Dlaczego więc tu wywalam bebechy? Prawdopodobnie destrukcyjne myśli szukają sobie nowego ujścia; spoko, zaraz wrócę do pamiętniczka i nie będę się tyle produkować
Dlatego uważam, że coś jest na rzeczy. I to coś bardzo niedobrego, z czym trzeba walczyć, żeby się jeszcze bardziej nie rozlazło.
Edit: dodam tylko, że nie chciałam tutaj niczego wartościować, dzielić lęków na 'lepsze' i 'gorsze', bo taki obiektywny podział jest zwyczajnie niemożliwy. Uważam, że jeżeli jest coś, co wyraźnie rzutuje na moje życie, a ja nie umiem sobie z tym sama poradzić, to jest to problemem.
Dlaczego więc tu wywalam bebechy? Prawdopodobnie destrukcyjne myśli szukają sobie nowego ujścia; spoko, zaraz wrócę do pamiętniczka i nie będę się tyle produkować