02 Kwi 2008, Śro 16:48, PID: 18023
sosen_ napisał(a):Witam wszystkich Dawno nic nie pisałem bo bardzo wiele zmieniło się w moim życiu. Wychodzę z tej choroby. Piszę to żebyście nie myśleli że o Was zapomniałem. To forum bardzo wiele mi dało i daje nadal bardzo wielu ludziom 8) Chciałem opisać w skrócie jak wychodzę z tej choroby.
Witam wszystkich. Jestem tu NOWY (oczywiście lęk nie omieszkał mnie o tym poinformować). Ponieważ temat dotyczy możliwości skutecznego leczenia i w zasadzie tylko sosen_ odpowiedział na niego pozytywnie, postaram się ustosunkować do tego wątku.
Nie wiem ile wy macie lat, ale po problemach jakie was dotykają wnioskuję, że jesteście młodzi. Ja (rocznik 64) przeżyłem już sporo huśtawek od euforii do kompletnego załamania i w zasadzie dopiero od około pół roku zaczynam rozumieć pewne rzeczy głębiej.
Sam jestem na etapie "wnikania" w sprawy medytacji, kontroli nad myślami i powiem wam szczerze, że coś w tym jest. Wprawdzie czasami w sytuacjach społecznych dalej sobie nie radzę, ale mimo wszystko czuję jakbym złapał haczyk.
Zrozumiałem chyba rzecz najważniejszą, że jakiekolwiek uwikłanie się w sprawę zewnętrzną o wydawałoby się pozytywnym zabarwieniu (patrz "miłość") bez jednoczesnego zrozumienia samego siebie nie daje nic. Mam żonę, dzieci. Kilkanaście lat żyłem ze świadomością FS i jakoś to leciało, aż pewnego dnia kiedy przyszło mi podpisać dokumenty bankowe w obecności dwóch gości w garniturach – nie umiałem tego zrobić, trząsłem się jak galareta a oni patrzyli na mnie jak na wariata. Później doszły problemy w małżeństwie i pewnego pięknego dnia latem zeszłego roku zrozumiałem, że czas coś zrobić.
Kupiłem kilka książek i "wszedłem w temat". Powiem wam jedno. Jeżeli w to co wyczytacie nie wejdziecie do końca, jeżeli tylko zobaczycie coś znaczące słowa, to nic z tego nie będzie. Sama wiedza nic nie da, ona musi wejść w kości... a na to trzeba czasu. Czy będzie to Vipassana, czy jakaś inna metoda, ma to znaczenie drugorzędne. Na pewno trzeba szukać i drążyć temat do upadłego, próbować i działać.
Ja osiągnąłem przynajmniej pewien spokój w sytuacjach codziennych, które kiedyś też były dla mnie przykre (uczucie zmęczenia, przygnębienia, rozdrażnienia, biegunki......) - i to sobie cenię.
Gratuluję ci zatem sosen_, że tak szybko udało ci się uporać z tym problemem. Być może sprawa wiąże się również z wiekiem. Mój umysł jest już tak uwarunkowany, że odklejenie od niego wszystkich tych śmieci zajmnie mi pewnie życie do końca.
Jesteście młodzi - działajcie. Pozdrawiam wszystkich.
8)