24 Cze 2011, Pią 12:15, PID: 259263
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Cze 2011, Sob 17:34 przez lambet.)
Mi udało się osłabić fobię bez pomocy specjalisty (z pewnych względów nie chciałem iść do psychologa). Na początku zacząłem od intensywnego przełamywania się. Samo przełamywanie nic nie pomogło, ale w połączeniu z pewnymi ćwiczeniami zmniejszyło fobię. Chodzi tu głównie o umiejętności prowadzenia rozmowy.
Jeżeli chcesz zwalczać fobię przełamywaniem się to musisz zacząć od rzeczy drobnych przechodząc stopniowo do bardziej trudniejszych.
Najprostszym sposobem jest nie unikanie żadnych życiowych obowiązków. Ja np pracowałem. W pracy było o tyle dobrze, że wymagano ode mnie nawet więcej niż od tych normalnych (np nieraz kazano mi iść na inną chale i znaleźć jakiegoś faceta).
Jak jest mało w życiu sytuacji to można samemu je prowokować. Na początku mojej walki jeździłem po pracy na miasto i się po nim włóczyłem. Po jakimś czasie zacząłem łazić czy raczej w wielu przypadkach próbować chodzić po sklepach. To był mój początkowy plan, żeby zacząć od rzeczy drobnych przechodząc stopniowo w trudniejsze. Sądziłem, że nie ma bata: jeżeli zrobię coś setny czy nawet tysięczny raz to nie będę odczuwał lęku. A potem przejdę do kolejnej fazy. Następnie miało być zaczepianie ludzi i pytanie się która godzina. Najbardziej obawiałem się tego, że jak zapytam jedną osobę to np druga osoba która będzie szła np za mną to zwrócę jej uwagę. Dlatego postanowiłem zaczepić jakąś osobę gdzieś w odludnym miejscu.
Kolejne fazy to miały by:
-zaczepienie grupkę ludzi
-zaczepienie osobę w tłumie wiedząc że tym samym zwrócę innych uwagę
-zaczepienie grupkę rozbrykanej młodzieży
-zaczepienie jakąś młodą parę
-zaczepianie młodych dziewczyn i pytanie o drogę lub godzinę
Efekty takiego przełamywania się były prawie zerowe. Udało się zaledwie zapytać około trzech może czterech osób o godzinę. No ale w połączeniu z innymi rzeczami dało to efekty.
U mnie powodów do przełamywania się nie brakowało. Miałem podejrzenia co do pewnych problemów zdrowotnych. Oczywiście długo to ignorowałem. W ramach walki z fobią poszedłem do lekarza. Nie dość, że się potwierdziło przypuszczenie to na dodatek wyszły inne schorzenia. Od roku nic tylko chodzę po lekarzach. Nie dawno wróciłem, że szpitala i przez kolejne dwa tygodnie będę siedział na L-4.
Inne sposoby to:
-jak wracałem z pracy i miałem zrobić zakupy to specjalnie zatrzymywałem się w paru sklepach i kupowałem w każdym tylko jedną rzecz
-jak jechałem na zakupy z matką to nie zostawałem w samochodzie tylko szedłem z nią
Jeżeli chcesz zwalczać fobię przełamywaniem się to musisz zacząć od rzeczy drobnych przechodząc stopniowo do bardziej trudniejszych.
Najprostszym sposobem jest nie unikanie żadnych życiowych obowiązków. Ja np pracowałem. W pracy było o tyle dobrze, że wymagano ode mnie nawet więcej niż od tych normalnych (np nieraz kazano mi iść na inną chale i znaleźć jakiegoś faceta).
Jak jest mało w życiu sytuacji to można samemu je prowokować. Na początku mojej walki jeździłem po pracy na miasto i się po nim włóczyłem. Po jakimś czasie zacząłem łazić czy raczej w wielu przypadkach próbować chodzić po sklepach. To był mój początkowy plan, żeby zacząć od rzeczy drobnych przechodząc stopniowo w trudniejsze. Sądziłem, że nie ma bata: jeżeli zrobię coś setny czy nawet tysięczny raz to nie będę odczuwał lęku. A potem przejdę do kolejnej fazy. Następnie miało być zaczepianie ludzi i pytanie się która godzina. Najbardziej obawiałem się tego, że jak zapytam jedną osobę to np druga osoba która będzie szła np za mną to zwrócę jej uwagę. Dlatego postanowiłem zaczepić jakąś osobę gdzieś w odludnym miejscu.
Kolejne fazy to miały by:
-zaczepienie grupkę ludzi
-zaczepienie osobę w tłumie wiedząc że tym samym zwrócę innych uwagę
-zaczepienie grupkę rozbrykanej młodzieży
-zaczepienie jakąś młodą parę
-zaczepianie młodych dziewczyn i pytanie o drogę lub godzinę
Efekty takiego przełamywania się były prawie zerowe. Udało się zaledwie zapytać około trzech może czterech osób o godzinę. No ale w połączeniu z innymi rzeczami dało to efekty.
U mnie powodów do przełamywania się nie brakowało. Miałem podejrzenia co do pewnych problemów zdrowotnych. Oczywiście długo to ignorowałem. W ramach walki z fobią poszedłem do lekarza. Nie dość, że się potwierdziło przypuszczenie to na dodatek wyszły inne schorzenia. Od roku nic tylko chodzę po lekarzach. Nie dawno wróciłem, że szpitala i przez kolejne dwa tygodnie będę siedział na L-4.
Inne sposoby to:
-jak wracałem z pracy i miałem zrobić zakupy to specjalnie zatrzymywałem się w paru sklepach i kupowałem w każdym tylko jedną rzecz
-jak jechałem na zakupy z matką to nie zostawałem w samochodzie tylko szedłem z nią